czwartek, 9 kwietnia 2015

Spotkanie po latach


Biegłem przez miasto, przeciskając się pomiędzy ludźmi nie stosowałem żadnej kultury. Ani razu nie powiedziałem ,,przepraszam” czy ,,zejdź z drogi!”. Teraz liczyła się tylko ona. Shino. Wybiegła z gorących źródeł zaraz po tym jak mi wyznała miłość. Ja oczywiście musiałem przez jakiś czas stać jak słup soli. Dopiero później do mnie dotarło, co ona powiedziała i, że mam szansę również wyznać jej swoje uczucia. Ale nie! Reiji! Ty jesteś matołem! Skończonym idiotą, debilem... Który umie tylko dymać laski, a gdy dochodzi, co do czego to nawet ryja nie umiesz otworzyć. Zatrzymałem się tuż przed fontanną dysząc ze zmęczenia. Rozglądnąłem się wokół siebie szukając różowej czupryny w tłumie. Ludzie, tak szybko się przemieszczali, że nawet energii magicznej od niej nie mogłem wyczuć. Wsadziłem rękę do wody i ochlapałem się, aby chociaż trochę ochłodzić moje ciało. Byłem w gorących źródłach, więc moje mięśnie się zgrzały oraz odpoczęły, a tu nagle musiałem taki wysiłek wykonać. Chyba okrążyłem miasto pięć razy, co najmniej. Jednak, dopóki jej nie znajdę i nie powiem tego, co chciałem już dawien dawna powiedzieć, nie mogę pozwolić sobie na przerwy. Złapałem parę wdechów i pobiegłem dalej, na północ miasta. To było jedyne miejsce, które jeszcze nie przeszukiwałem. Został jeszcze las, ale wątpię, aby tam się schowała. Shino by nie narażałaby się na jakiś dziwnych typków. Tylko, że… Niestety się myliłem. Gdy na północnej stronie nie znalazłem żadnego śladu, musiałem wyruszyć do lasu. Na samym początku już wyczułem pyłki magiczne, jednak jeszcze były za małe, abym mógł stwierdzić do kogo należą. Moje serce przyśpieszyło jak zobaczyłem te wszystkie połamane lub zniszczone drzewa. Nagle poczułem, że niedaleko mnie unosi się ogromna energia magiczna, która, aż przelewa się z ciała. Zacząłem w biec w tamtą stronę. Musi to być osoba jakaś roztrzęsiona albo zdenerwowana. To pewnie Shino!
- Gratuluje gamoniu! Ona teraz przez Ciebie płaczę! Obiecuje Ci, że jak jej się coś stanie to Cię zabiję! – karciłem samego siebie, głośno myśląc, bo normalnie już nie umiałem.
– Dlaczego ja gadam ze sobą?! A po prostu zamknij się już!
Ryknąłem głośno, nie wierzę, że to powiem, ale samego siebie nie mogłem słuchać. Jak gadałem takie debilstwa przy Shino, to się teraz nie dziwię, że uciekła. Ja takiemu gostkowi to w mordę bym dał ewentualnie zabił na miejscu, ale to zależy od zdania. Widziałem już w oddali jakąś damską sylwetkę. Zatrzymałem się gwałtownie przy połowie drogi. Nie umiałem z własnej woli podejść bliżej. Stawiałem małe kroki, aby stopniowo się odległość zmniejszyć.
- Shino-chan… - zacząłem miło – Na początku to… P-przepraszam… Zachowywałem się jak de… - zlustrowałem wzrokiem kobietę, stojącą przed mną. Aware ma różowe włosy, a ona białe z czarnymi końcówkami. Na jej ramionach spoczywały metalowe naramienniki, które odbijały światło księżyca. Również nosiła żelazny stanik, jak i rękawiczki, a zaraz za nim węglowy gorset. Nie był jakoś specjalnie ściśnięty, pewnie grał rolę niebezpiecznego ubioru. Na biodrach nosiła srebrny pasek, który przypominał rycerską kolczugę. Na boki zjeżdżała długa, czarna spódnica z wycięciem z przodu. Białe pompy spodnie oraz ciężkie, również metalowe buty. Jej cała lewa ręka oraz szyja była zrobociała. Myślałem, że spoglądała na niebo, ale gdy się bardziej przejrzałem, zobaczyłam jak dusi człowieka. Otworzyłem szeroko oczy z zdziwienia, ponieważ mężczyzna miał wydłubane gałki, wyrwaną lewą rękę oraz ogromną dziurę w brzuchu, jakby została zrobiona przy zwykłym, mocnym sierpowym. Nie musiałem zacząć wyliczać, ile zostanie mu czasu do końca życia, ponieważ wiedziałem, że to będą marne sekundy. Nie zdążyłbym nawet w tym czasie zatamować krew. Co ja gadam! Na kiwnięcie palcem nie starczyłoby czasu!
- Ouuu… Coś ty zrobiła? – zapytałem sparaliżowany. Ona w tym czasie wyrzuciła zwłoki i odwróciła się w moją stronę. Ukazała swoje krwisto-czerwone oczy, spiczasty nos oraz kolczyki na twarzy. Stanąłem wyryty jakby mnie uderzył piorun Laxusa. Moje otwarte usta drżały, bo nie umiałem nic powiedzieć. W oczach pojawiły się łzy szczęścia, które nie chciały mi spłynąć po policzku. – Kin… - zdziwienie na mojej twarzy zaczęło znikać, natomiast pojawiała się radość, szczęście, euforia! – Ty… żyjesz… - pociągnąłem nosem – nie mogę w to uwierzyć… Kin! – opadałem powoli na kolana, ale jej ręka, która uderzyła mnie w żebra, sprawiła, że wisiałem na nią prawie jak nadziany. Wyplułem krew z ust, jednak stróżki i tak leciały po wargach. To była taka siła i szybkość, że nawet nie zauważyłem okiem, kiedy to się stało. Ciężko mi było nabrać powietrza, gdyż w moich płucach przelewała się powoli krew. Tą nadludzką siłą połamała mi chyba siedem żeber, uszkodziła organizm wewnętrznie jak i płuca. Uniosłem swoje zszokowane oraz przerażone oczy na jej twarz. Była straszna, aż dostałem gęsiej skórki i dreszczy.
- Schwytać Reijigo. Nie uszkodzić zbytnio Reijiego. Zaprowadzić Reijiego do Aki.
- K-Kin… - zakaszlałem kolejną dawką krwi – dlaczego ty… przecież… jesteśmy przyja-przyja…
Nie mogłem dokończyć, ponieważ poczułem się strasznie słabo i straciłem przytomność.
– – –
Otworzyłem leniwie oczu, aby zaraz je zamknąć. Minęły dobre sekundy za nim otworzyłem przytomnie oczy. Nie widziałem zbytnio dużo, śmierdziało tutaj wilgocią, chyba to piwnica, a tak ogółem to było wszędzie ciemno. Moje ciało było takie słabe i ciężkie, nie mogłem się za bardzo ruszyć. Ale to również dlatego, że moje ręce były skute i uniesione nad moją głową. Cholera, strasznie niewygodna pozycja. Spróbowałem usiąść jakoś bardziej po ludzku, ale właśnie w tym momencie skrzypnęły drzwi. Popatrzyłem w tamtą stronę i ujrzałem tą Diablicę, która się jadowicie uśmiechała, aż jad jej spływał z twarzy. Trzymała w dłoni lampę, którą zaraz położyła na stole.
- Źle się czujesz? – spytała się zmartwiona.
- Jakby Cię to… obchodziło… - syknąłem z bólu.
- Hoooo… - podeszła do mnie i złapał moje policzki – Jakiś ty mądry chłopaczek, szkoda tylko, że… polegniesz – uśmiechnęła się złowieszczo i krążyła palcem po mojej skórze uwodzicielsko. Zjechała na nagi tors wzdychając. – Masz takie piękne ciało… - jeździła palcem w górę, robiąc paznokciem ranę na mojej szyi. Skrzywiłem się z bólu, ale twardo patrzyłem w jej oczy. – Szkoda, że Twoja twarz jest trochę inna… - Przyłożyła dłoń na moim bandażu, który zasłaniał mój cały nos. Jednym zgrabnym ruchem, go ściągnęła i przejechała opuszkiem palca po bliźnie. - ,,Coward” – zaśmiała się nikczemnie – Tchórz! Popatrz, Ci ludzie w wojsku, to jednak wiedzieli jaką Ci karę dać, za to, że zostawiłeś moją córkę w tych gruzach – wycedziła zła i zaraz zaczęła mnie dusić.
Od razu było słychać dźwięk szarpniętych łańcuchów. Chciałem się jakoś uwolnić od jej uścisku, ale nie umiałem. Nie miałem dostępu do żadnego z ruchu.
- Mogłaś pozwolić jej spokojnie odejść… - powiedziałem szeptem próbując złapać powietrze – Ale ty wolałaś zrobić z niej chodząca puszkę… Zabiłaś ją!
- Jak śmiesz tak mówić! – Zdzieliła mnie w twarz i sięgnęła po swój nóż. Zaczęła skrobać na  mojej ręce, a ja próbowałem nie krzyczeć oraz napiąć jak najmocniej miesień. Gdy skończyła przejechała dłonią po ranie i zlizała krew. – Oby to zostało z Tobą na zawsze. – poszła w kierunku wyjścia – Zostałabym z Tobą dłużej, ale muszę iść z córką do mojego pana. Dobranoc.
Uśmiechnęła się jadowicie, jakby właściwie mi życzyła koszmarów, a nie słodkich snów. Wyszła, trzaskając drzwiami. A ja poluzowałem rękę, sycząc z bólu, aż przegryzłem wargę do krwi.
- Killer… - szepnąłem, rozszyfrowując się z napisu – Nie jestem mordercą! 

(Przepraszam za błędy, szybko to pisałam, gdyż jeszcze musiałam odrobić zadania i nie miałam czasu, aby poprawić ;-;) 

4 komentarze:

  1. "Dziś na obiad będzie klepany Reiji" ~ Aka Ketsueki.
    Co tu dużo mówić, napięta atmosfera niczym dres podczas podrywu napina się jeszcze bardziej. Daję solidne 10/6. Zapraszam i polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,Krzysiek Betoniarz" ,,Krzysiek" Hmmm... Skąd to mogło się wziąć xD To dobrze, że się napina jak moje majtki, bo to miało być :D

      Usuń
  2. Czuję morderczą energię od pewnego różowego dziecka...ja dziś nie zasnę...Aka już dwie moje cholery ostrą noże na ciebie...i włócznie...i miecze...i wszystko od czego boli...
    No ale notka zajebista i...PRZYZNAŁ SIĘ ;3 Shino jednak ktoś cię kocha...
    Shino: Z jednej strony się cieszę ale z drugiej się boję...
    Ty się wszystkiego boisz...teraz nawet miłości! *dopisuje do listy*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, biedna Aka xD Lubię tą postać nie powiem, ze nie xD Dzięki niej mogą zabijać ludzi xD

      Usuń