niedziela, 18 października 2015

Kwiat Pustynny Cz. II

Sułtanat Desierto, Magnet Nyel, Kaidan Foye, oraz Evelie Hart, podróżują do pustynnej gildii Paradox. Po drodze jednak, Kaidan w wyniku rozwodnienia traci przytomność, przez co trójka zmuszona jest schronić się w opuszczonym domku. Po zlokalizowaniu wodopoju, Evelie używa swojej magii by znaleźć drogę do gildii. Ponownie ruszają w drogę, niespodziewanie wpadając w pustynną burzę, w której giną bez śladu. Przez długie miesiące brak oznak życia od trójki, budzi niepokój u innych członków gildii, do tego stopnia że na miejsce wysyłają...


Macao: *Leży na wielbłądzie* Czemu dałem się na to namówić...

Wakaba: Oi! Macao! *Krzyknął z tyłu, również leżąc na wielbłądzie.* Pamiętaj... musimy wypatry... *Przysnął.*

Macao: *Odwrócił się leniwie do Wakaby.* To bez sensu, wysyłać starszych w poszukiwaniu młodszych na pustyni... chyba że... *Zadarł wąsa.* Chcieli się nas w ten sposób pozbyyyyyć! *Wrzasnął na całą pustynię.*


Tymczasem gdzie indziej na pustyni...

Kaidan: *Leży tułowiem w piasku, tylko nogi wystają.*

Magnet: *Rozejrzała się.* Burza ustała...

Evelie: *wzdycha ciężko i przeczesuje dłonią włosy * W końcu... nic wam nie jest? *szturcha nogą Kaidana*

Magnet: W sumie... to nie.

Kaidan: *Dalej leży głową w piasku.*

Magnet: *Pociągnęła go za nogę i wyciągnęła.* No tak... dalej śpi. To gdzie miało być to Paradox?

Evelie: Ja..znaczy... *rozgląda się nerwowo i łapie za głowę* To było tam...a może jednak tam... nie wiem...ta burza mnie zmyliła. *bierze głęboki oddech* W okolicy nie ma żadnych zwierząt. Nie wiem gdzie jesteśmy. Magnet...


Magnet: *Robi krok w którymś kierunku, nagle się zatrzymuje.* To bez znaczenia. *Rozejrzała się.*

*Z głębokich piasków wyskoczyła grupa uzbrojonych w miecze zamaskowanych pustynnych wojowników.*

Magnet: Mamy towarzystwo... *Strzeliła palcami i przyjęła postawę do walki.*



Evelie: Cholera... *stanęła na równe nogi i rozejrzała się mierząc wzrokiem przeciwników*

Pustynny: Przyszliśmy po uciekinierkę! Wydasz ją nam, a zostaniesz obsypana złotem! *Jeden z pustynnych wskazał Evelie spoglądając na Magnet.*

Evelie: Jak się o mnie dowiedzieli... *zszokowana i wystraszona spogląda na Magnet*

Magnet: Słaba umowa, na złoto nie działa mój magnetyzm.

Pustynny: W takim razie zginiecie wszyscy! *Rzucił się z dwoma mieczami do ataku na Magnet.*

Magnet: *Wyszczerzyła się.*

Pustynny: *Zanim dosięgnął Magnet mieczem, jego broń odgięła się się w bok, spojrzał to na miecz, to na Magnet, to na miecz.*

Magnet: *Zasadziła mu takiego kopa że umarł z głodu w powietrzu.*

Pustynni: *Ruszyli do ataku*

Evelie: *złapała w iluzje dwóch przeciwnków, którzy natychmiast zaczęli atakować innych pustynnych*

Magnet: *Kopie, bije, łamie, rzuca pustynnymi bez skrupułów.*

Pustynny: Za mało nam płacą.... wrr... *Połowa Pustynnych zaczęła wskakiwać w piasek i znikać z pola walki.*

Magnet: Ej! Dopiero się rozkręcam! *Łapie nieprzytomnego Kaidana za nogi i zaczyna machać nim uderzając pustynnych niczym bronią.*

Evelie: *odrzuciła na boki pustynnymi i spojrzała na Magnet* Magnet...skrzywdzisz go...

Magnet: *Złapała jednego z pobitych Pustynnych i zaczęła okładać po twarzy.* Kto was przysłał?

Pustynny: S-S-Sułtan! *Dostaje po gębie.*

Evelie: *doskoczyła do nich i spojrzała pustynnemu w oczy* Sułtan? *wysyczała grobowym tonem* Sułtan Kalin?

Pustynny: *Powypadały mu zęby.* T...tfaaak!

Evelie: *jej oczy błysnely fioletem a pustynny wyleciał w górę i upadł kilka metrów dalej na ziemię*

Pustynny: *Leży z iksami na oczach, stwierdzony zgon.*

Magnet: U... uuuuu.... chyba się z tego nie wyliże.

Evelie: Och...*skrzywiła się lekko* Nie chciałam tak mocno...

Magnet: No dobra, to o co chodzi z tym Sułtanem, i czemu ci goście nas atakują?

Evelie: Sułtan Kalin to mój wujek... chce mnie prawdopodobnie pojmać przez to że poznałam jego sekret...

Magnet: No... to musimy mu złoić skórę aby przestał.

Evelie: To nie będzie takie proste. Za nim stoi cała armia gotowa spełnić każdy jego rozkaz...mieszkańcy też mogą być po jego stronie. Nie wiadomo jakie informacje rozgłosił na mój temat...

Magnet: *Usiadła na leżącym na piasku Kaidanie.* To co teraz zrobimy?

Evelie: Nie wiem... *westchnęła siadając na piasku i przyciagnęła kolana pod brodę* To nie jest bezpieczne miejsce... nie wiem co mam robić...



*Tymczasem gdzieś indziej..*

Macao: Jedziemy już 8 godzinę, i nie ma wokół niczego ani nikogo!

Wakaba: Bo mogłeś zabrać mapę, ty stary pryku!

Macao: SAM JESTEŚ STARY!

*Z piasku wyskoczyli pustynni wojownicy.*

Pustynny: Hej wy! Jesteście z Fairy Tail, prawda? *Wskazał na znaczek na siodle wielbłąda.*

Macao: A coście za jedni co?

Pustynni: *Rzucili się na dwóch staruchów i pojmali, uwiązując na sznurze.*

Wakaba i Macao: CHCIELI SIĘ NAS POZBYYYYYĆ! *Wrzasnęli na całą pustynię.*

Magnet: Hmmm... słyszałam coś... albo to po prostu moja wyobraźnia.

Evelie: Co takiego? Może to znowu ci co nas zaatakowali?

Magnet: No nic. *Podniosła się.* Jesteśmy na środku pustyni, gdzie słońce nas nienawidzi, ludzie nas próbują zabić, piasek sypie w oczy, a Kaidan śpi. *Otrzepała swoje syntetyczne ubranko z piachu.* Powinniśmy iść szukać tego czajnika z piaskowca, może tam nam pomogą...

Evelie: To chyba jak na razie jedyne możliwe wyjście.  *wstała otrzepując tyłek z piachu, podniosła za pomocą magii nieprzytomnego Kaidana i rozejrzała się* Tylko...gdzie?

Magnet: *Podniosła udającego rannego Pustynnego.* Hej ty! Jako że twoi koledzy cię tu zostawili jesteś skazany doprowadzić nas do gildii Paradox!

Pustynny: *Zaburczał pod nosem.* No dobra już dobra... Chodźcie, tylko puścicie mnie potem wolno, chcę obejrzeć nowy odcinek Drugiej Miłości.

Magnet: Nowy odcinek? Przecież lecą teraz tylko powtórki.

Pustynny: Nie... bo byliście pod magiczną burzą piaskową Kalina, i dla was czas stanął w miejscu. *Prowadzi trójkę w stronę Paradox przez pustynię.*

Magnet: Zaraz... czyli przez cały miesiąc byliśmy wewnątrz tej burzy piaskowej?!


Evelie: Co takiego?! *spojrzała na pustynnego z miną jakby dostała brudną skarpetką w twarz*

Pustynny: No bo... Kalin dał nam zaklęcie burzy piasków czasu, kazał nam was potem odszukać i przyprowadzić. Ale że burza wymknęła się spod kontroli, trochę się nam to przeciągnęło. *Podrapał się niezręcznie po głowie.*

Evelie: Czy wiesz co Kalin chciał z nami zrobić jak już nas byście przyprowadzili?

Pustynny: Zdaje mi się że zabić wszystkich, a Ciebie pojmać, po to aby potorturować czy coś takiego... *Wzruszył ramionami.* Nie pytałem dopóki dawał klejnoty.

Evelie: Oryginalnie wujaszku... *mruknęła pod nosem* A jak się wam żyje po śmierci poprzedniego sułtana? Nie rządził długo. Zmarł tak nagle a jego urząd objął młodszy brat...nie zastanawia was dlaczego zdrowy, młody człowiek tak nagle umarł...?

Pustynny: E... panienko, odkąd rządzi nowy Sułtan to kraj stanął na głowie. Mieszkańcy Desierto mają ograniczony dostęp do wody, Kalin nakazał dać większe zaopatrzenie tylko tym którzy albo wstąpią do armii, albo będą pracować dla niego w kopalniach. Dzięki temu całe zastępy tych głupich mieszkańców zostały zredukowane, a armia rośnie w siłę... O, podobno Kalin zamierza niedługo uderzyć na Minstrel wykorzystując całe to zamieszanie z demonem.

Magnet: I wszystkim to odpowiada? rycie surowców i oddawanie wody na rzecz wojska?

Pustynny: Mi odpowiada!

Evelie: Jeśli tak dalej pójdzie to kraj straci nie tylko wodę ale też ostatnie ziemię jakie nadają się do uprawy.. a jeśli zaatakuje Monstrel może stracić dużo więcej. Czy ten idiota naprawdę nie widzi co robi?! Ojciec by na to nie pozwolił. Tak samo jak dziadek... *warknęła* Muszę coś z tym zrobić inaczej ten kraj popadnie w ruinę, a wtedy wszyscy ucierpią. Nawet armia.

Pustynny: Najlepiej sami zobaczycie, w drodze do Paradox zahaczymy o wioskę Akar, o nawet ją widzę. *Wskazał rysującą się na horyzoncie pustynną wioskę.*

*Czwórka wchodzi do wioski w której domy są w kształcie prostokątów, krzywe, z kamienia piaskowego, z dziurami wpuszczającymi światło zamiast normalnych okien, drzwi drewniane, deski w nich powycinane bez ładu czy składu. Wszystko jest mdłe, beżowe, jedynie kilka baldachimów targowiska o różnych kolorach stanowi jakiś kontrast z biednym wystrojem wioski. Mieszkańcy wewnątrz poubierani w długie jasne ubiory, najczęściej z nakryciami głów i twarzy ze względu na pustynny klimat.*

Evelie: *obserwowała mieszkańców a w jej oczach wzbidrały łzy* Jak on mógł do tego dopuścić... ci ludzie... jak oni mają przeżyć bez wody...

Kupiec: *Jakiś kupiec wydarł się na cały głos.* WODA! TYLKO MARNE 80 000 klejnotów za litr! Okazja życia!

Magnet: Łoooo... 80 000 klejnotów?! Zaraz... przecież tyle mniej więcej kosztuje wynajem kawalerki w Magnolii.

Evelie: I to całkiem sporej kawalerki...

Pustynny: Nie przejmujcie się, większość tutejszych i tak pracuje w kopalni, tam dostają za pół darmo, pozostali... znaczy się starcy, dzieci i ci co nie mogą pracować ani nie nadają się do armii mają pecha. Albo ktoś na nich pracuje, albo po prostu no wiecie...

Magnet: Taa, domyśliłam się...

Evelie: Ale tak nie można... *zwiesiła głos, wiedziała że dalsza dyskusja nic nie da*

Pustynny: No nic, zmywajmy się stąd zanim wyłapie nas straż Kalina, a nie chcę być przy was kiedy to się stanie bo mnie obedrą ze skóry.

Magnet: Pomocny jesteś, mam wrażenie że jak cię puścimy wolno to i tak nas wydasz.

Pustynny: Co mi szkodzi, powiem Kalinowi, dostanę jakąś prowizję, i tak idziecie do Paradox gdzie jego wpływy są najmniejsze obecnie.

Magnet: Ruszajmy do Paradox.

*Powędrowali do czajnika z piaskowca.*

Pustynny: Oto wasza gildia, a ja... *Zanurkował w piasku i zniknął.* A mogłem zrobić to wcześniej... *Słychać jedynie spod ziemi.*

Evelie: Wcześniej to ja mogłam cie zabić!  *krzyknęła jeszcze do pustynnego, który zniknął w piasku*

Magnet: *Machnęła ręką.* Przyjemniaczek. *Podeszła do gildii kopnęła drzwi wchodząc do środka jak to ma w zwyczaju.*

Evelie: *weszła za nią* Witam wszystkich!

Minoru: Vall... Evelie! Nic wam nie jest?! Tyle czasu minęło...

Magnet: *Rozpostarła włosy ręką.* Nic mi nie jest!

Magnet: *Złapała za kudły nieprzytomnego Kaidana i uniosła w powietrze.* Jemu też raczej nic.

Evelie: Jesteśmy cali... Magnet nie sądzisz że przydałaby się mu pomoc...? *podchodzi do Kaidana*

Magnet: Coś Ty, *Potrząsnęła Kaidanem w powietrzu.* Jest tylko trochę wymęczony.

Daiki: Zaraz się nim zajmiemy panienko. Na pewno jesteście wszyscy zmęczeni.

Evelie: *wzdycha* Nie jest tak źle.

Magnet: Utknęliśmy w burzy piaskowej na parę miesięcy, a tak to nic szczególnego. *Rzuciła Kaidana na stół od niechcenia.*

Minoru: *przywołał gestem dwoje ludzi którzy zaraz zajęli się nieprzytomnym Kaidanem* Może coś zjecie?

Magnet: *Wzruszyła ramionami.* Mi wystarczy soczek.

Evelie: Dla mnie woda. *usiadła na krześle* Zastanawia mnie co się dzieje w gildii...

Magnet: *Usiadła na krześle, zarzuciła nogi na stół.* W Fairy Tail? pewnie to co zwykle.

Evelie: Czyli rozróba i dramat. Istna sodoma i gomora... A Katsumi, Bisca i Alzack. Pewnie wszyscy się zastanawiają co z nami...

Magnet: Evelie, co teraz robimy? Kalin kontroluje Desierto, nasyła na nas tych pustynnych ninja, i tak dalej...

Evelie: *zamknęła oczy i westchnęła* Twoim zdaniem powinnam się ujawnić i walczyć z wujem?

Magnet: Nie wiem, ja bym komuś przetrzepała skórę dla zasady. Ale to raczej Twój wybór...

Evelie: *uśmiechnęła się do Magnet* Rozmówię się z nim. Zrobię co będzie trzeba.

Magnet: No to ustalone! Tylko jedna kwestia, jak ominiemy te tysiące żołnierzy pod jego rozkazami, i wejdziemy do jego pałacu aby zmusić do rozmowy?

Evelie: Można skorzystać z przejścia które zrobiłam żeby uciekać z pałacu ale nie ma pewności że wciąż istnieje... Można też się ujawnić...wtedy sam po nas przyjdzie

Magnet: Co to za przejście?

Evelie: Korytarz pod ziemią. Inaczej nie mogłam wyjść...

Magnet: Mam chyba plan, Ty skonfrontujesz się z Kalinem, a ja zakradnę się przez to przejście by w razie czego przetrzepać mu skórę.

Evelie: Podoba mi się ten pomysł. Ale jeżeli będą jakieś komplikacje to się wycofujesz. Jasne?

Magnet: Jasne... że nie.

Evelie: Czego się spodziewałam... a co z Kaidanem?

Magnet: Nie wiem, chyba musimy go tu zostawić, inaczej będzie przeszkadzał.

Evelie: Tak będzie najlepiej. *spojrzała na Kaidana* Mam nadzieję że wyzdrowieje...

Magnet: On nie jest chory, on śpi...

Kaidan: *chrapie*

Evelie: Po co ja się przejmuje... * wzdycha *

Magnet: Zostawimy go tutaj, w tym czajniku, mam nadzieję że nic nie rozwali, Makarov nas zabije jak będą kolejne koszty do pokrycia...

Evelie: Miejmy nadzieje że jednak się zachowa... Inaczej Daiki mnie zniszczy..

*Po nocy spędzonej w paradox, Magnet i Evelie ruszyły do pałacu Kalina, zostawiając Kaidana w gildii. Magnet użyła według instrukcji Evelie tajnego przejścia, sama Evelie miała pokazać się Kalinowi.*

Evelie: *wzięła kilka głębokich oddechów i wkroczyła na teren pałacu zwracajac na siebie uwagę wszystkich strażników, zaraz zebrali się wokół niej*

Magnet: *Chodzi gdzieś po tunelach pod pałacem.* No tak, tylko jak mam teraz się zorientować gdzie jestem...

Strażnicy: Kim jesteś i co robisz na terenie pałacu Sułtana Kalina?

Evelie: Moje imię Vallan Cifer. Przyszłam porozmawiać z sułtanen. *powiedziała z godnością, zmieszani i zaskoczeni strażnicy natychmiast zaprowadzili ją do pałacu*

Evelie: *strażnicy zaprowadzili ją do głównej sali, po drodze nie obyło się bez podszeptów i wytykania palcami ze strony mijanych ludzi, gdy doszli do drzwi, otworzyli je i popchneli ją na środek a sami ustawili się pod ścianą* Witaj wuju. Sułtanie Kalinie. *uśmiechnęła się sztucznie patrząc na oblicze swojego wujka*


Kalin: *patrzył na bratanicę nie mogąc uwierzyć że przyszła do niego sama oszczędzając mu niepotrzebnego pościgu za nią. Przeżyła ucieczkę ale mimo wszystko niczego się nie nauczyła. Wie że nie może przeżyć wolna w tym kraju* Witaj Vallan, moja droga. Dawno cie nie widziałem.

Evelie: Och. Jakże niefortunnie. *ukłonila się lekko i podeszła bliżej* Ciebie również miło widzieć. Cieszę się że dopisuje ci zdrowie. Aczkolwiek miałabym prośbę. Mów mi Evelie. Tak się teraz nazywam.

Kalin: Dobrze Evelie. Może opowiesz gdzie podziewałaś się przez ten czas. I co ponownie sprowadza zbiega i przestępcę do ojczyzny...? *spojrzał na nią*

Evelie: Byłam daleko. Nie powinno cię to interesować. Szczególnie że to nie ja jestem przestępcą. Znam prawdę wuju... *patrzy na niego wyzywająco*

Kalin: Radziłbym zachować ostrożność...

Evelie: *jej oczy błysnęły fioletem* Zabiłeś mojego ojca... a ja mam być ostrożna?

Strażnicy: *bez ostrzeżenia zaatakowali ją i powalili na ziemię*


Magnet: *Siedzi na kamieniu.* Cholera... zgubiłam się...

Evelie: *odbezwładnia strażników "Magnet gdzie ty jesteś... " * To było nieostrożne...

Kalin: Jesteś odważna... i przybrałaś na sile od naszego ostatniego spotkania.

Evelie: Ach. Dziękuję... Przestań terroryzować wieśniaków.

Kalin: Chyba odmówię.

Evelie: Stary i uparty... *mamrocze*

Magnet: *Krąży po tunelach.* Byłoby lepiej gdyby te tunele miały jakieś tabliczki...

Magnet: O tutaj są jakieś drzwi... *Weszła z kopnięciem.*

*Magnet dotarła do lochów w których trzymają Macao i Wakabę.*

Macao: Magnet!

Magnet: Hooo...? A co wy staruchy tu robicie?

Macao & Wakaba: TYLKO NIE STARUCHY!

Macao: Uwięzili nas pustynni, musisz nas stąd wyciągnąć.

Magnet: *Za pomocą swojej magii rozerwała kraty w celach Macao i Wakaby.*

Macao: O, dzięki... *Wyszli* A tak w ogóle to przyszliśmy was uratować.

Magnet: Nie mam na to czasu, muszę iść pomóc Evelie, wiecie gdzie jest?

Macao: Nie widzieliśmy jej, a jest w pałacu?

Magnet: A, długa historia, lepiej stąd spadajcie zanim...

*Zaraz pojawiła się zgraja strażników i rzuciła się na trójkę.*

*Tymczasem, w gildii Paradox.*

Kaidan: *Skacze po stołach* OŁŁŁL YEEEEEE!! MINENORU SING ŁIT MI! *Podrzucił mikrofon Minoru.*

Minoru: Nie będę z tobą śpiewał kiedy Vallan jest w niebezpieczeństwie...

Kaidan: Vallan? *Podrapał się po głowie, siadł na tyłek.*

Minoru: Znaczy... Evelie.

Kaidan: Evelie? Nie znam, chodziło ci o Ewę? A właśnie gdzie ona jest? *Rozejrzał się.* I Mangan?

Minoru: Jak to możliwe że ktoś taki jak ty im towarzyszy... *wzdycha* Evelie i Magnet wyruszyły do pałacu.

Kaidan: Pałacu? jakiego pałacu?

Minoru: Jesteś takim idiotą czy tylko udajesz?

Kaidan: Chcesz banana? *Wyciągnął banana i podrzucił do Minoru.*

Daiki: Minoru... nie przesadzaj.

Minoru: Idiota... *łapie banana i odkłada go*

Kaidan: *Podniósł się i podał rękę Minoru.* A ja Kaidan.

Minoru: . . . Oszaleje . . .


*Ciąg dalszy nastąpi.*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz