wtorek, 2 czerwca 2015

Mrok co spowił twe serce. Część V

Mrok co spowił twe serce. Część V

W rolach głównych: Zaphirus Aeriel, Katsumi Redfox, Alzack Connell

Gdy Bisca, Magnet i Evelie sprowadzali pomoc z Desierto, Alzack, Zaphirus i Katsumi wrócili do zrujnowanego miasta Harphe aby odnaleźć szczątki pudełka w którym to trzymano demona.

Zaphirus: *Rozkopuje budynki gołymi rękami* MUSI TU GDZIEŚ BYĆ NOOOO!

Alzack: *Trzyma się za twarz* W ten sposób go chyba nie znajdziemy...

Katsumi: *zdejmuje kolejne warstwy gruzu* Alzack do roboty! Histeria nam nie pomoże!

Alzack: Ona też... *wzdycha. Spojrzał w bok jakby coś dostrzegł* Chwila... nie jesteśmy tu sami.

Zaphirus: Pewnie jacyś uchodźcy zbierają swoje rzeczy.

Alzack: Nie, to coś innego.

Katsumi: *Wyczuła że ktoś się zbliża...ktoś silny po chwili odwróciła się i przyjęła pozycję obronną* To nie oni..zbliżają się jacyś magowie..

Wrath: *Stanął wraz z Solitude i Cruel przed Zaphirusem i resztą. Pokazał im części pudełka.* Tego szukacie?

Zaphirus: Nie, przyszliśmy pozbierać trochę gruzu na zagrychę. *Wyszczerzył się głupkowato*

Zaphirus: Zagrychę po spuszczeniu wam wpier...olu. *Uderzył pięścią w otwartą dłoń*

Katsumi: *strzela facepalma i patrzy kątem oka na Zaphirusa* Jesteś genialnie błyskotliwy...

Wrath: To dobre, Sol, Cruel, zajmijcie się tą dwójką, śmieszka zostawcie mi.



Alzack Connel - Imigrant ze wschodu, mąż Bisci Mulan
Jego magia polega nie tylko na samej mocy broni co na
umiejętności strzelectwa.


Solitude: *Spojrzał na Alzacka znacząco. Przemienił się w Alzacka* Strzał Tornado! *Wystrzelił Tornado w stronę Alzacka*

Alzack: Cholera! *Odskoczył w bok i schował się za drzewem* Niedobrze, kopiuje moją moc...

Solitude: *Wycelował w drzewo za którym schował się Alzack i zaczął w nie strzelać* Ognisty pocisk! *Pocisk uderzył i podpalił drzewo*

Alzack: *Odbił od drzewa* Strzał słoneczny! *Wystrzelił świetlisty pocisk w stronę swojej kopii*

Solitude: *Zasłonił oczy i ukrył się za zasłoną*

Alzack: *Schował się za zasłoną po drugiej stronie* Kopiuje całą moją magię.

Solitude: *Zaczął strzelać ognistymi pociskami w stronę Alzacka*

Alzack: *Odbiegł od zasłony i strzelił w stronę Solitude zwykłymi pociskami*

Solitude: *Uchylił się lecz jedna z kul przedziurawiła mu pelerynę*

Alzack: *Schował się za inną osłoną i zaczął przeładowywać.* Bingo! *Gdy przeładował ruszył w stronę Solitude.*

Solitude: Strzał Tornado! *Strzelił w stronę Alzacka*

Alzack: *Przeskoczył w bok i strzelił zwykłymi pociskami w swojego sobowtóra*

Solitude: *Oberwał pociskami i upadł ranny, po chwili zmienił się z powrotem w swą pierwotną postać.*

Alzack: *Zdmuchnął dym z rewolweru* Możesz kopiować moc, ale nie umiejętności.




Cruel: *Wyciągnął miecz i wskazał ostrzem na Katsumi* Szkoda, nie lubię ćwiartować kobiet.

Katsumi: *usmiechnęła się szeroko i zmieniła swoją rękę w miecz* To urocze..prawdziwy gentelman..

Cruel: *Ruszył w stronę Katsumi*

Katsumi: *przygląda mu się* Cholera szybki.. *odskakuje w bok wciąż śledząc go wzrokiem

Katsumi: *Rusza w jego kierunku atakując mieczem w okolicach klatki piersiowej*

Cruel: *Zblokował uderzenie, zrobił piruet i uderzył w Kat z drugiej strony*

Katsumi: *zablokowała cios ręką ale mimo wszystko poleciała w bok, po chwili podniosła się z ziemi odgarniając grzywke z oczu* Ostrożnie bo sobie krzywdę zrobisz...

Cruel: *Nie zatrzymał się na moment i zaatakował ponownie*

Katsumi: *bez większych problemów opierała jego ataki i śledziła wzrokiem każdy jego ruch*

Cruel: *Wyciągnął drugi miecz i zaczął uderzać z obu stron, jeszcze sobie zwiększył szybkość i zaczął atakować z nieregularnych kierunków*

Katsumi: Cholera... *przestała nadążać i kilka razy oberwała, odskoczyla w tył i wyjęła z kieszeni kawałek żelaza, które zaczęła jeść*

Cruel: *Uśmiechnął się i założył stalową maskę na twarz* Co, zmęczyłaś się?

Katsumi: Skąd? Wiesz to takie czas na przerwę czas na metal...czy coś. A tobie po co ta maska?

Cruel: *Maska zmieniła kolor na czerwony, ruszył do ataku tym razem zaczął atakować szybciej z różnorodnych kierunków tak że ciężko było wyczuć gdzie uderza*

Katsumi: *jej ciało pokryło się metalowymi łuskami, więc ciosy mieczem na niewiele się zdają jednakże ją osłabiają,  paruje ciosy szybciej niż wcześniej*

Cruel: *Wykonał piruet, stanął* Widzę że stal nic nie daje, wyrzucił oba ostrza, i sięgnął po trzeci miecz, z jakiegoś czarnego żelastwa, twardszego i mocniejszego* Rzadko z niego korzystam, czuj się zaszczycona! *Ruszył do ataku*

Katsumi: *uśmiech* Och.. cudownie.. Ryk żelaznego smoka! *atakuje go rykiem i zaraz odskakuje w bok*

Cruel: *Ściąga maskę, blokuje nią uderzenie i wchłania do jej wnętrza moc, zakłada maskę ponownie, ta przybiera kolor bordowy* Dziękuję! *Ruszył ponownie do ataku*

Katsumi: Co to miało być? Mój atak? *atakuje go mieczem*

Cruel: *Maska zaczęła nabierać kształtu, doszły jej rogi* Nie rozumiesz piękna moich mocy. *Zaśmiał się i zaczął atakować chaotycznie*

Katsumi: *prycha* Nie mam zamiaru... *jej ciało otoczyła zielona poswiata i zaczęła jeszcze mocniej atakować i odpowiadać na ataki*

Cruel: *Zaśmiał się maniakalnie* Moja ksywka nie jest przypadkowa. *Maska zaczęła nabierać fioletowego koloru z czarnymi plamami, rogi powiększyły się. Zaczął uderzać nieobliczalnie, szybko i silnie*

Alzack: Katsumi! Pomóc ci? *Krzyknął z oddali*

Katsumi: *unika ciosów ale niestety nie wszystkich* *odskakuje w tył* Dam sobie rade!

Cruel: Napewno? w towarzystwie zawsze raźniej się umiera.

Katsumi: Nigdzie się nie wybieram. Bardzo mi przykro ale umierać też nie mam zamiaru.

Cruel: Zdradzę ci pewną tajemnicę. *Przetarł ostrze opuszkiem palca* Nie udało ci się sukcesywnie zaatakować mnie jeszcze ani razu. Różnica naszych mocy jest zbyt wielka, nawet ta wasza nędzna przyjaciółka w czarnym pancerzyku nie dałaby mi rady. *Zaśmiał się metalicznie przez maskę*

Katsumi: *śmiech* I ty myślisz że przez to się poddam?

Cruel: Nie, przyjemniej się zabija gdy stawiają opór. *Stanął w pozycji bojowej, i ruszył aż było widać jak się za nim kurzy*

Katsumi: *nie poddaje się i sama ruszyła do ataku*

Cruel: *Jego maska zmieniła kolor na niebieski*

Alzack: *Wypatrzył to z daleka* Katsumi, uderzaj w maskę!

Katsumi: *uśmiecha się szeroko* Dzięki Alzack! Buława żelaznego smoka! *jej ręka zmieniła się w bulawe którą wymierzyła w jego maskę*

Cruel: *Maska przyjęła moc uderzenia i zmieniła kolor na płomieniście żółty, Cruel tylko urósł w siłę, uderzył Katsumi rękojeścią miecza i stanął dumnie śmiejąc się* Nie rozumiecie sztuki mojej mocy.

Alzack: *Spojrzał zdziwiony* Cholera, o co chodzi...

Katsumi: *odleciala w bok i uderzyła w ścianę jakiegoś budynku, podniosła się i kaszlnela krwią a łuski z jej skóry zniknęły*

Cruel: *Podszedł do Katsumi unosząc miecz ku górze*

Alzack: Kat! *Wyciągnął rewolwer i strzelił w stronę Cruela*

Cruel: *Sparował pociski mieczem*

Katsumi: *uśmiecha się i z całej siły uderza go w twarz próbując zdjąć maskę*

Cruel: *Maska w którymś momencie z jaskrawego koloru przybrała kompletnie czarny, widać jedynie czerwień oczu Cruela* Za późno dziewczyno. *Ciął w nią mieczem*

Alzack: Kat! *Wystrzelił pociski w Cruela*

Cruel: *Wyciągnął wolną ręką stalowy miecz i obrotem sparował kule bez patrzenia w jego stronę*

Alzack: Co do...?!

Katsumi: *poczuła ból, gorąco i zimno jednocześnie* N-nie... *zmieniła swoją dłoń w ostrze i wbiła ją w jego pierś* Teraz to koniec... *śmieje się chociaż coraz bardziej traci siły*

Cruel: *Wbite ostrze zraniło miecznika, padł na ziemię*

Alzack: *Podbiegł do Kat* Katsumi!


Wrath: *Uderzył kulą ognia w Zaphirusa*

Zaphirus: *Odskoczył w bok i dmuchnął prądem powietrza we Wratha*

Wrath: *Zasłonił się barierą ognistą*

Zaphirus: *Spróbował obejść Wratha w stanie powietrznym*

Wrath: *Rozgrzał teren wokół siebie*

Zaphirus: *Wybiegł z płomieni i przetarł czoło* Gorąco tam masz!

Wrath: *Rzucił kulą ognia w Zaphira*

Zaphirus: *Podmuchem wiatru zmienił tor lotu kuli* Widzę że nie lubisz rozmawiać, szkoda, dobra konwersacja zawsze lepsza niż przemoc.

Wrath: *Rzucił kolejne kule w Zaphirusa*

Zaphirus: *Przebiegł w bok i wpadł w pułapkę ognistą* O-o... *Okolica pod nogami Zaphirusa wybuchła i zajęła się ogniem, ten wybiegł szybko i zaczął gasić nogawki spodni*

Wrath: *Uderzył ognistą zamiecią w Zaphirusa*

Zaphirus: *Odskoczył gasząc swą skórzaną kurtkę* No nie! To była moja ulubiona kurtka po płaszczu przeciwdeszczowym! Tego ci nie daru...

Wrath: *Uderzył kolejno kulą ognia*

Zaphirus: *Odleciał pod naporem ognia na ścianę* Dobra... trochę się wkurzyłem. *Zgasił kurtkę, wyrzucił ją, stanął w czerwonej koszulce z krótkim rękawkiem, skrzyżował ręce przed sobą i zaczął zbierać powietrze wokół siebie aż to stało się niebywale ciężkie i porywające.*

Wrath: *Uderzył jeszcze mocniejszym strumieniem ognia*

Zaphirus: *Na próżno, bariera powietrza nie dopuściła ognia. Gdy zebrał odpowiednią ilość powietrza i wody, uderzył we Wratha z całą mocą.* Poczuj wiatr we włosach!

Wrath: *Oberwał ścianą wichru, nawet nie mógł odskoczyć, poleciał na ścianę budynku, wbił się a potem spadł na ziemię.*

Zaphirus: *Podbiegł do Wratha, podniósł go i zaczął policzkować* Oddawaj pudełko czubku!

Wrath: *Posiada specyficzne spirale zamiast oczu, ledwie oddaje Zaphirusowi części*

Zaphirus: *Schował części pudełka do kieszeni* No!

Katsumi: *ciężko oddycha i krwawi* Zaph...masz je?

Zaphirus: *Odstawił pół-przytomnego Wratha* Tak!

Wrath: *Zaśmiał się leżąc* Nic już z tym nie zrobicie, tylko któryś z mrocznych magów może poskładać części, a ci nigdy wam nie pomogą!

Zaphirus: Katsumi, dasz radę tych trzech idiotów zamknąć do jakiejś stalowej skrzyni i wysłać na księżyc?

Wrath: CO?!

Zaphirus: Dobra, to załatwmy to i jedźmy do Louth spotkać się z pozostałymi.

Katsumi: *siada wygodnie* Potrzebuje metalu...coś z czego mogę rzeźbić.

Alzack: *Przyniósł jakąś stalową szafkę* To się nada?

Katsumi: Idealne! *łapie szafkę i zaczyna zmieniać jej kształt w kształt klatki*

Zaphirus: *Wrzuca całą trójkę do środka, i wysyła drogą powietrzną za horyzont*


Zaphirus, Katsumi i Alzack po walce odebrali wrogom części pudełka, niestety dowiedzieli się że do jego naprawy potrzebni są mroczni magowie. Trójka postanowiła że trzeba zebrać się z pozostałymi i naradzić w Louth.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz