Wylądowała gładko na polanie,
odruchowo wbijając wzrok w ziemię, jakby obawiała się ze
grawitacja sprawi jej psikusa i doprowadzi do upadku. Dla pewności
podparła się dłońmi. Uniosła wzrok i rozejrzała się po
okolicy. Znowu zgubiła ich trop, musiała przyznać że jeśli
chodzi o niezauważalne poruszanie się, byli na prawdę dobrzy.
Wstała i rozprostowała kończyny, rozglądając się ponownie po okolicy. Nigdy dobrze nie orientowala się w terenie, ale była pewna ze niedaleko była droga miedzy Oshibaną a Clover. Zerknęła w górę i przeklęła widząc zachmurzone niebo, może od razu niech się rozpada?! Przejechała dłonią po włosach i po ułamku sekundy dostrzegła ruch między drzewami. Sądząc po stopniowo malejącej, a raczej wyciszanej magii to byli oni. Ruszyła do biegu znikając między drzewami.
Przechodząc, a raczej przerąbując się przez gęstwinę krzaków wpadła na ukryty obóz. Czterej mężczyźni spojrzeli tylko na nią jakby mieli ujrzeć ducha po czym poczęli się krzątać starając się ją otoczyć...
-Kim do dia...-odezwał się jeden... jednak nie zdążył dokończyć, z jego ust polała się krew, a jego ciało zatańczyło osuwając się na glebę. Z jego pleców wystawał nóż.
Wstała i rozprostowała kończyny, rozglądając się ponownie po okolicy. Nigdy dobrze nie orientowala się w terenie, ale była pewna ze niedaleko była droga miedzy Oshibaną a Clover. Zerknęła w górę i przeklęła widząc zachmurzone niebo, może od razu niech się rozpada?! Przejechała dłonią po włosach i po ułamku sekundy dostrzegła ruch między drzewami. Sądząc po stopniowo malejącej, a raczej wyciszanej magii to byli oni. Ruszyła do biegu znikając między drzewami.
Przechodząc, a raczej przerąbując się przez gęstwinę krzaków wpadła na ukryty obóz. Czterej mężczyźni spojrzeli tylko na nią jakby mieli ujrzeć ducha po czym poczęli się krzątać starając się ją otoczyć...
-Kim do dia...-odezwał się jeden... jednak nie zdążył dokończyć, z jego ust polała się krew, a jego ciało zatańczyło osuwając się na glebę. Z jego pleców wystawał nóż.
Zmrużyła powieki. Ledwo zdążyła
ułożyć plan co do ogarnięcia tych pajaców, a już pojawiło się
kolejne zagrożenie. W jej lewej ręce zalśnił długi, wykonany z
najlepszej stali, nowiutki ale sprawdzony miecz, który miał zaszczyt
nosić miano Excalibur. Prawa ręką naciągnęła kaptur, ale jej
czerwone oczy i tak błyszczały z daleka. Przyłożyła kciuk do ust.
Chwilę zajęło zrozumienie im co
właściwie się stało...dwóch z nich rozdzieliło się ruszając w
las w celu odszukania ukrytego zagrożenia, trzeci zaś skupił się
na kobiecie z mieczem... Wskazał dłonią gałąź za głową
Amaterasu a ta uchyliła się uderzając ją mocno w głowę.
Wysyczała ciche przekleństwo i zagryzła wargę by przetrzymać ból.
Zmrużyła oczy, wiedząc już jakiej magii używa przeciwnik.
Ruszyła na niego z prędkością jakiej pozazdrosciłaby jej matka.
Zamachnęła się mieczem i niemal tanecznym krokiem przejechała
ostrzem po klatce piersiowej mężczyzny, skutecznie go powalając.
Dopiero wówczas do jej uszu doszły strzały. Schowała się za
drzewem i wyciszyła swoją energie oczekując rozwoju wydarzeń.
Obserwując perymetr poczuła zimno stali na jej szyi....szybko
skrępował jej dłonie i wyrwał miecz...Wyraźnie zaniepokojony
pociągnął ją w kierunku Polany....-Kim wy do cholery jesteście
co?! Gdzie twój kumpel?!-warczał jej do ucha... Gdy dotarli do celu
zobaczyli mężczyznę parę lat od niej starszego... o
kruczoczarnych włosach i świecących z daleka niebieskich oczach.
-Łapy. Przy. Sobie.-wyrecytowała z
pełną powagą, zbyt wrażliwa na dotyk obcych osób. Zerknęła na
ostrze a to samo poleciało ku górze. Wykorzystała szok i
niedowierzanie faceta by wyrwać z jego uścisku ręce, odwrócić
się i zapodać kopniaka z kolana tuż pod żebrami. Ten zgiął się
w pół, a Ame odsunęła lekko i druga nogą grzmotneła go w plecy.
Zawył żałośnie i upadł na ziemię, zaś w jej dłoniach pojawiły
się dwa ostrza. Jedno skierowała ku swojemu zakładnikowi.
-Oi! Kim jesteście?!- zawołała doniosłym głosem, a wiatr pozbył się ź jej głowy kaptura, przez co teraz bawił się jej długimi, czarnymi włosami. Z kolei oczy błysnęły ostrzegawczo.
-Oi! Kim jesteście?!- zawołała doniosłym głosem, a wiatr pozbył się ź jej głowy kaptura, przez co teraz bawił się jej długimi, czarnymi włosami. Z kolei oczy błysnęły ostrzegawczo.
PUFF
Znów usłyszała strzał....a głowa osoby przed nią dosłownie się rozpadła... pozostawiając tylko część twarzy i czoła...po skroni i potylicy nie było już ani śladu... Spojrzała na strzelca gdy on z miną jakby przed chwilą wytarł kurz zabezpieczył pistolet i schował go do kabury pod ciemną skórzaną kurtką.
Znów usłyszała strzał....a głowa osoby przed nią dosłownie się rozpadła... pozostawiając tylko część twarzy i czoła...po skroni i potylicy nie było już ani śladu... Spojrzała na strzelca gdy on z miną jakby przed chwilą wytarł kurz zabezpieczył pistolet i schował go do kabury pod ciemną skórzaną kurtką.
-Wypadałoby odpowiedzieć debile!
-warknęła i nie zwracając uwagi ze pcha się prosto w ręce śmierci.
-Paskudna pogoda, prawda?-powiedział
podchodząc do trupa nakładając czarne ...także skórzane
rękawice. Przyklęknął przy nich oglądając ciało po czym zaczął
szperać po kieszeniach denata.
-Pytałam o coś. -skierowała na niego
miecz-Mi się odpowiada.
-ĆśŚ..-Odwrócił się do niej na
chwile przykładając palec wskazujący do swoich ust-Jesteśmy w
lesie, nie strasz zwierzyny.
-Nie wkurzaj mnie.-pokierowała na
niego ostrze, niemal przykładając mu je do szyi.
-Mógłbym zauważyć...że póki co
bardziej sama siebie ''wkurzasz'' niż ja Ciebie, w dodatku..Mi to
nie przeszkadza.
Powstał powoli westchnąwszy udając się ku kolejnemu ciału.
Westchnęła ciężko i odesłała swoje
miecze po czym zaczęła przyglądać się swoim pomalowanym na
czarno paznokciom.
-Korona by ci z głowy nie spadła gdybyś się grzecznie przedstawił...
-Korona by ci z głowy nie spadła gdybyś się grzecznie przedstawił...
-Więcej pewnie się nie spotkamy, więc
po co Ci ta wiedza?-uklęknął przy ciele z wbitym w plecy nożem po
czym szybkim ruchem wyszarpnął go z rany by schować go do pochwy
przy kostce.
Nie tracąc czasu rozpoczął
przeszukiwanie mężczyzny sprawdzając po kolei wszystkie kieszenie .
Gdy wyciągnął z niego jedynie zapaliczkę i paczkę fajek westchnął
głośno. Chwycił go za kostki ciągnąc ciało po ziemi w kierunku
polany na którym leżał poprzedni rozbójnik.
-Chciałabym wiedzieć przez kogo
ominie mnie wypłata. -wymamrotała i usiadła po turecku, lecz
ciągle miała się na baczności.
-Laleczke voodo chcesz zrobić?
-Laleczki są niemodne.-stwierdziła-Ale
jak chcesz...
Położył jedno ciało równolegle do drugiego po czym rozejrzał się wokół okolicy w poszukiwaniu czegoś. Chwilę namysłu później znów ruszył w las. Przyciągnął za sobą kolejną ofiarę z wielkim otworem w potylicy i plecach... oraz... jeszcze innego mężczyznę, tym razem ze skręconym karkiem - Mhmm...
Położył jedno ciało równolegle do drugiego po czym rozejrzał się wokół okolicy w poszukiwaniu czegoś. Chwilę namysłu później znów ruszył w las. Przyciągnął za sobą kolejną ofiarę z wielkim otworem w potylicy i plecach... oraz... jeszcze innego mężczyznę, tym razem ze skręconym karkiem - Mhmm...
Wzdrygnęła się widząc kolejne ciała.
Może jednak będzie lepiej jak zbierze swoje cztery litery i
grzecznie usunie im się z drogi? Wstała.
-No to oyasumi!-zawołała ze sztucznym uśmiechem i żwawym krokiem pognała w swoim kierunku.
-No to oyasumi!-zawołała ze sztucznym uśmiechem i żwawym krokiem pognała w swoim kierunku.
-Hej! Po to tobie sprzątać nie
zamierzam!- Krzyknął za nią. Widząc jednak że nie bardzo
przejmuje się jego ''groźbą'' westchnął jedynie wyjmując z
kieszeni złoty zegarek na łańcuszku. Odpalając stoper...a na jego
lewej dłoni tuż spod rękawa zalśniło światło...
*
Podskoczyła słysząc
wybuch. Włosy zjeżyły jej się na głowie a ona sama odwróciła się
na piecie, szukając ewentualnego zagrożenia.
Dzisiejszy komentarz do notki zostawiam do napisania Kaidanowi
OdpowiedzUsuńKaidan: I WTEDY ONA WYLĄDOWAŁA! *Wyskoczył z krzesła* I ON WTEDY MIAŁ NÓŻ W PLECACH *Zagestykułował żwawo* I WTEDY STRZELIŁO I JEBŁO I GŁOWA UPADŁA I POTEM ONA ODSKOCZYŁA ALE POTEM MIECZ I WTEDY ZNOWU STRZELIŁO I WTEDY ONA ŻE *Zainscenizował Amaterasu z okularami na twarzy jak u gangstera* "Byś się przedstawił" I WTEDY ON *Zainscenizował Raibena też z okularami gangsterskimi na twarzy i pistoletem na wodę* "Sama się przedstaw.... nie zamierzam po tobie sprzątać" I WTEDY ONA ODESZŁA I WYBUCHŁOOOO! *Skoczył do góry i walnął w sufit*
10/10 Would Grind Again.
Aha, ale dzięki.
UsuńTo takie...
OdpowiedzUsuńoooo <3
Katsumi: *prycha* Ame uważaj na niego...
Evelie: Te pościgi! Te wybuchy!
Katsumi: ....
Evelie: Miłooość roooośnie wokóóół naaaaas!!
No tak...
Idealnie perfekcyjnie! 10/10!
Dziękuję dobranoc!
Motzny rozgłos widzę. ;) Dziękuje za komentarz.
Usuń