Kolejny, sierpniowy dzień nastał nad Magnolią, ogrzewając promieniami słońca mieszkańców miasta. Z między tłumu wybiegł na oko dziesięcioletni chłopiec o ciemnych, wiśniowych włosach, nieco dłuższych jak na chłopaka i takiego samego koloru oczach. Maluch rozejrzał się po okolicy jakby kogoś wypatrywał i westchnął z ulgą.
-Ciel!-usłyszał z oddali swoje imię wypowiadane przez "siostrzyczkę" Mayu. Natychmiast ruszył dalej przedzierając się przez kolejnych ludzi, aż w końcu skręcił w jedną ze ślepych uliczek i schował się za śmietnikiem.
Mayu zatrzymała się zdyszana na środku ulicy i cicho przeklęła pod nosem. Ciel wybrał sobie idealny moment zabawę w berka, a może chowanego? Tak czy siak miała go zaprowadzić na stację kolejową, a tymczasem zdążyła go zgubić już trzeci raz w ciągu godziny!
Oparła się plecami o ścianę, chcąc uspokoić oddech.
-Chris mnie zabije...-wymamrotała lekko wystraszona. Doskonale wiedziała jak jej brat był przewrażliwiony na punkcie swojego młodszego rodzeństwa. Szczególnie jeśli chodziło o najmłodsze bliźniaki...a Ciel był jednym z najmłodszych bliźniaków...tym z ADHD...
-Yare, yare...szybko ten tydzień zleciał.-stwierdził Castiel idąc tuż obok starszego brata z rękoma w kieszeniach. Tradycyjnie szczerzył się od ucha do ucha, tylko z powodu pięknego dnia.
-Racja.-odparł Chris z bardziej poważniejszą miną. Rzadziej się uśmiechał, było mu tak po prostu wygodniej. Na plecach niósł Abla, który jak dotąd nie odezwał się ani razu, ale też nie uśmiechnął. Chłopiec miał już taką osobowość, że praktycznie nigdy się nie uśmiechał i nie odzywał. Cas spojrzał na niego i zmarszczył brwi. Poważna mina, czarne włosy i niebieskie oczy. Wyglądał zupełnie jak młodsza kopia Will'a. Na myśl o zmarłym bracie skrzywił się lekko, by zaraz westchnąć ciężko i ponownie się uśmiechnął. Chris uniósł powoli jedną brew do góry, ale nie spytał jedynie dalej idąc w kierunku stacji.
-Przypomnij mi-zaczął po chwili- Czemu Edward nie przyjechał?
-Znasz go. Książki i szkoła najważniejsze.-Cas zaśmiał się na wizję Ed'a ślęczącego w ciemnym pokoju przy biurku pełnym książek i zeszytów oraz małej lampce-A drugi powód to zwyczajnie nie chce mnie widzieć.-dodał z gasnącym uśmiechem i spuszczonym wzrokiem. Dreyar ponownie nie zapytał, wiedząc, że i tak dostanie ogólnikową i wymijającą odpowiedź. Zamiast tego w ciszy doszli do stacji, kupili bilety i usiedli na ławce czekając na dwie zguby.
-Oby był na stacji, oby był na stacji...-mamrotała do siebie idąc prosto na dworzec. Gdy już tam dotarła poczęła rozglądać się gorączkowo w poszukiwaniu wiśniowej czupryny. Zamiast tego spostrzegła trójkę braci-Kuso...-przeklęła pod nosem i znowu gorączkowo się rozglądała za dobrą kryjówką.
Castiel nie umiał usiedzieć spokojnie, co chwila wstając i łażąc w te i we te. Czując na sobie czyiś wzrok zmrużył powieki i wytężył węch chcąc wyczuć znajomy zapach.
-Stokrotki...-wymamrotał zastanawiając się do kogo może należeć ta woń- i...pomara-nie dokończył tylko zrobił piruet i zatrzymał się wskazując palcami jeden kierunek, a raczej punkt, którym była niska blondynka-Oui! Mayu-chan!-zawołał machając do niej i zwracając na siebie uwagę przechodniów.
-Debil.-mruknęła cicho i z nerwowym uśmiechem, na trzęsących się nogach podeszła do pozostałej trójki. Abel nie zwrócił uwagi dalej sącząc sok jabłkowy w kartoniku. Christopher odwrócił głowę i posłał siostrze lekki uśmiech, który ta blado odwzajemniła.
-Coś się stało Mayu-chan? Jesteś strasznie blada! Źle się czujesz? Boli się głowa? Brzuch? Znowu się odchudzasz?!-wydarł się przy ostatnim pytaniu na całe gardło. Prawda, znowu się odchudzała...ale cała Magnolia nie musi o tym wiedzieć!
-Zamknij się.-fuknęła i trzepnęła go w łeb wyraźnie zirytowana jego głupotą. Castiel zrobił minę jak do płaczu i z złapał się za głowę.
-Gomenasai Mayu-chaaan~!-zawył żałośnie trzymając się za głowę, natychmiast zaczął ryczeć jak mała dziewczynka.
-Gdzie Ciel?-zapytał Dreyar, nie zważając na to, że jego młodszy brat po raz kolejny robi z siebie debila w miejscu publicznym. Mayu zdębiała i podrapała się nerwowo po głowie, towarzyszył temu równie nerwowy śmiech blondynki.
-Noo...Ciel..ten...-zaczęła się miotać we wypowiedzi. I co miała im powiedzieć? "Hej kochani, tak się składa, że znowu zgubiłam Ciel'a i kompletnie nie wiem gdzie on jest!" Świetnie się wkopała, na dodatek nie ma zarezerwowanego miejsca na cmentarzu. Chris podniósł brew i oczekiwał jakiejś spójnej, logicznej wypowiedzi, której raczej się nie doczeka-H-hej! Kochani, widziałam tu niedaleko tę nową lodziarnię! Lody są pyszne! Szczególnie truskawkowe!-starała się wybrnąć z sytuacji. Castiel na dźwięk słów "lody truskawkowe" wyszczerzył się od ucha do ucha i padł na kolana przed ławką.
-Chodźmy tam! Chodźmy tam! Chodźmy tam! Chodźmy tam!-rozpoczął spam, na który czarnowłosy nie zwracał uwagi.
-Przecież nie otworzyli w mieście żadnej, nowej lodziarni.
-A właśnie, że tak! Jesteś po prostu ślepy i durny to nie zauważyłeś!-wykrzyknęła, zapominając, że wytykanie wad bratu nie jest dobrą obroną przed śmiercią z jego rąk.
-Mayu. Gdzie. Jest. Ciel?-wydukał spokojnie, ale z daleka dało się wyczuć mroczną aurę bijąca od niego. Cas zaprzestał pokłonów i wbił tępy wzrok w rówieśniczkę.
-Aaa...! No wiecie! To taka zabawna historia! Hehe...
-Wróciłem nee-chan!-zawołał Ciel stając obok blondynki i trzymając kilka puszek coli. Wyszczerzył się uroczo, a ta westchnęła z ulgą. Nie umrę...
-O cola.-powiedział beznamiętnie Abel i zabrał jedną puszkę, to samo uczyniła po chwili reszta zgromadzonych.
-Nee-chan wysłała mnie do automatu po napoje.-wyjaśnił wiśniowłosy cały czas się szczerząc. Mayu odruchowo pomacała przez sukienkę swoje udo, gdzie do paska powinien przyczepiony być portfel, a który teraz spoczywał w rączkach małe Julienell'a. Bez oporów oddał jej własność. A to cwana bestia...
Niebo, jak zawsze przy zachodzie słońca, przyjęło pomarańczowy odcień. Castiel pojechał z bliźniakami do domu i zapewne wróci jutro, o ile Pani Julienelle nie zmusiła go by u nich przenocował. Dreyar'owie szli w ciszy przez park prosto do swojego domu.
-I tak wiem, że go zgubiłaś.-Mayu zakrztusiła się colą, którą piła dopiero teraz. Wystraszona wbiła wzrok w starszego brata-Jesteś kompletnie nie odpowiedzialna.-dodał.
-I co mi zrobisz?
-Powiem tacie, że jesteś w ciąży.-wyszczerzył się widząc, że jego siostra zdębiała na tyle, że aż puszka jej upadła, a zawartość wylała się na chodnik.
-Jak ja nie jestem w żadnej ciąży!-krzyknęła. Chris się zaśmiał.
-Wiem, że nie.-odarł ciągle się chytrze uśmiechając-Znalazłem wczoraj w koszu na śmieci test ciążowy z jedną kreską. Zawsze mogę stwierdzić, że pomyliły mi się znaczenia kresek, w końcu nie muszę się na tym znać, lecz i tak się wyda, że już współżyjesz po kontach siostrzyczko.-blondynka zbledła czując, że zawał serca jej się zbliża. Dopiero po dłuższej chwili dotarł do niej fakt, że...
-Zaraz...ja nie używam testów ciążowych.-stwierdziła natychmiast się uspokajając.
-Jak to nie?
-Tak to. Nie jestem tobą, że się pieprzę co dwa, trzy dni. Robiłam to tylko dwa razy i to w dni niepłodne. Nie używałam nigdy testów ciążowych.-odpowiedziała spokojnie. Teraz to Chris zdębiał.
-Czekaj...skoro to nie twój...-Mayu zamrugała i zrobiła wystraszoną minę podobnie jak starszy Dreyar.
-Teraz już wiem, czemu chciał abyśmy nocowali u Kaito...-stwierdzili równo oboje i padli na chodnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz