W rolach głównych: Magnet Nyel
Zapadła długa i głęboka cisza, ciemność osnuła wszystko co widzialne.
„Gdzie jestem? Kim jestem? ZAŚPIĘ DO SZKOŁY!“
Magnet: *Wybudziła się zrywając ze snu w swoim łóżku, w swoim pokoju, odetchnęła z ulgą* Ufff... ale miałam koszmar. *Podniosła się z łóżka, założyła kapcie i ziewając poszła do łazienki. *
Magnet: *W łazience spojrzała w lustro, to samo co zwykle, rozczochrane włosy, piżama w kangurki, metr osiemdziesiąt pięć i długa młoda buzia.* Hmmm... żadnych pryszczy? *Obejrzała się dokładnie w lustrze* Hmmm... *Wzrusza ramionami i się wyszczerza. Wbija pod prysznic.*
Magnet: *Wyszła z łazienki i powiodła na dół powoli ze zmęczeniem do jadalni pogwizdując sobie.* Mamo! Tato! *Usiadła przy stole w oczekiwaniu na śniadanie*
Pokój w którym siedziała był całkiem bogaty, jasny, okna przesłonięte białymi firanami, stół duży, z większą ilością krzeseł niż członków w tej rodzinie, na ścianach i półkach zdjęcia rodzinne z nostalgicznym wydźwiękiem. Po chwili do jadalni weszli rodzice Magnet, matka przyniosła na tacy trzy miski z płatkami i karton mleka.
Magnet: *Przewróciła oczyma i skrzyżowała ręce* Znowu płatki?
Mama: *Stanęła przy Magnet z tacą* Przepraszam córeczko, nie miałam czasu przygotować nic innego. Może dam ci pieniądze i pójdziesz sobie kupić coś w szkole?
Magnet: *Skrzywiła się i chwyciła za łyżkę* Niech będzie...
Ojciec: *Usiadł na krześle i czytał gazetę, zerknął na Magnet* A co byś powiedziała abym po szkole zawiózł cię do Lakrymowego Kina na ten nowy seans?
Magnet: *Wgapia się w miskę* Nie dzięki, mam wrażenie jakbym ten film widziała już z dobre tysiąc razy.
Ojciec: *Zamknął gazetę i spojrzał na matkę Magnet*
Matka: Córciu... wszystko gra?
Magnet: *Westchnęła, wstała i poszła na górę się przebrać* Idę do szkoły...
Matka: Magnet! *Zawołała ją*
Magnet: *Już poszła, przebrała się i wyszła do szkoły*
Ulice miasta były jakieś niewyraźne, wszystko zdawało się być dla Magnet jakby podmokłe, mimo że cały dzień świeciło słońce. Po drodze nie spotkała zbyt wielu przechodniów, wręcz nikogo na kogo warto zwrócić uwagę. Dotarła do budynku szkolnego gdzie spędziła jak zwykle czas do późnego popołudnia.
Magnet: *Wróciła do domu, od razu poszła na górę i położyła się na łóżku* Dziwne... jestem padnięta... i w ogóle dziwnie się czuję... *ziewnęła i zaraz zasnęła*
Zapadła długa i głęboka cisza, ciemność osnuła wszystko co widzialne.
„Gdzie jestem? Kim jestem? ZAŚPIĘ DO SZKOŁY!“
Magnet: *Wybudziła się zrywając ze snu w swoim łóżku, w swoim pokoju, odetchnęła z ulgą* Ufff... ale miałam koszmar. *Podniosła się z łóżka, założyła kapcie i ziewając poszła do łazienki.*
Magnet: *W łazience spojrzała w lustro, to samo co zwykle, rozczochrane włosy, piżama w kangurki, metr osiemdziesiąt pięć i długa młoda buzia.* Hmmm... żadnych pryszczy? *Obejrzała się dokładnie w lustrze* Hmmm... *Wzrusza ramionami i się wyszczerza. Wbija pod prysznic.*
Jednak coś było stanowczo nie tak... gdy Magnet była pod prysznicem odczuła jakiś dziwny impuls, impuls który mógłby przeoczyć nieostrożny umysł.
Magnet: *Zrobiła zszokowane spojrzenie, szybko osuszyła się i zeszła w piżamie na dół do jadalni*
Jadalnia była pusta, Magnet nie dostrzegła jeszcze swoich rodziców, siadła na chwilę przy stole w zastanowieniu. Siedziała i siedziała przez dobre półtora kwadransu.
Magnet: *Spojrzała w stronę kuchni siedząc przy stole* Mamo! Tato! *Zawołała z lekką niepewnością*
Po chwili do jadalni weszli rodzice Magnet, matka przyniosła na tacy trzy miski z płatkami i karton mleka.
Magnet: Znowu płatki? *Zerknęła z coraz większym zdziwieniem*
Mama: *Stanęła przy Magnet z tacą* Przepraszam córeczko, nie miałam czasu przygotować nic innego. Może dam ci pieniądze i pójdziesz sobie kupić coś w szkole?
Magnet: Wczoraj też tak mówiłaś!
Mama: *Odłożyła tacę* Przecież wczoraj nas nie było w domu, pamiętasz?
Magnet: *Zająknęła się próbując coś powiedzieć, zerknęła na Ojca*
Ojciec: *Usiadł na krześle i czytał gazetę, zerknął na Magnet* A co byś powiedziała abym po szkole zawiózł cię do...
Magnet: ...Lakrymowego Kina na ten nowy seans? *Dokończyła zdanie Ojca*
Ojciec: O to to!
Dopiero teraz Magnet zauważyła że twarze jej rodziców są zamazane, zdjęcia rodzinne nie przedstawiają ich rodziny, sytuacja zaczęła się robić coraz dziwniejsza.
Magnet: *Wstała z krzesła z lękiem* To wszystko jakaś halucynacja! Miraż! Nie jesteście prawdziwi!
Ojciec: *Uniósł się z krzesła* Jak śmiesz tak mówić do własnego ojca młoda damo!?
Magnet: Już pamiętam! *Spróbowała przyciągnąć do siebie stalowy nóż na stole, jednak jej moc nie zadziałała* Co do...?!
Ojciec i Matka: Nie powinnaś była ingerować... *Powiedzieli chóralnie*
Magnet: Ha! *Wyszczerzyła się* To już leży w mojej naturze! *Ścisnęła pięści*
Ojciec i Matka: Jesteś tylko małą dziewczynką przeciwko całemu światu...
Magnet: W takim razie zburzę wam ten świat! *Chwyciła krzesło i rzuciła w okno, chwyciła za następne i rozbiła nim stół*
Wszystko wokół Magnet zaczyna się kruszyć i pękać, ulatywać z dymem, aż nie zostaje jedynie kompletnie jasny pokój. Teraz dopiero Magnet wybudza się w wodzie w środku jakiejś aparatury podłączona igłami i kabelkami do jakiejś kroplówki z maską tlenową na ustach.
Rhein: *Stoi przed aparaturą, okulary ma w butonierce, zaczesuje ręką swoje siwo-blond włosy i spogląda na Magnet w środku* A miałem nadzieję że pośpisz trochę dłużej... *Wzdycha*
Hanzo: *Stanął obok* Dać jej więcej narkozy?
Rhein: Nie, piękne sny smakują gorzko gdy łączy się je z brutalną rzeczywistością. *Włożył cygaro do ust i zapalił*
Magnet: *Ruszyła się w środku aparatury i uderzyła z całej siły w szybkę z głuchym krzykiem*
Rhein: *Dmuchnął po drugiej stronie szyby dymem* Czyż nie podobało ci się te 20 lat z nami?
Daliśmy ci wyszkolenie, opiekę, moce o których marzą najpotężniejsi ludzie! Wprowadzić tylko drobne poprawki i staniesz się tym co jest ci pisane, to czego nie udało się dokonać na 30 innych dzieciakach twojego pokroju! *Spojrzał wkurzony na Magnet* Chcesz zrujnować dwadzieścia lat naszej ciężkiej, miliardy klejnotów, a jednak wciąż jesteś tu na naszej łasce!
Magnet: *Wali w szybę próbując się przebić*
Rhein: *Odwrócił się od aparatury z Magnet* Dałem ci moc... ultramagnetyzm, uratowałem twoje życie w ostatniej chwili... a ty odwracasz się od nas jak tych trzydziestu innych... Dlatego...
Magnet: *Dopiero teraz dostrzegła że aparatur jest więcej w których uwięzieni i uśpieni są inni ludzie, ludzie znajomi dla Magnet*
Rhein: Daję ci ostatnią szansę... staniesz się tym czym masz się stać albo...
Mężczyzna nie zdążył dokończyć kiedy w jego stronę poleciał spory kawałek ostrego szkła oraz masa wody.
Rhein: *Przeteleportował się błyskawicznie obok z rękami za plecami* Widzę...
Magnet: *Rozwaliła aparaturę, zdjęła powbijane rurki w żyły i stanęła naga w pozycji bojowej przed Rheinem* Rhein... gdy z tobą skończę grabarz będzie miał do roboty ze zbieraniem szczątków! *Wrzasnęła w jego stronę*
Rhein: *Odjął wypalone cygaro z ust, wypuścił dym, wywalił i przygniótł butem, założył swoje okulary* A jednak jesteś głupia, dałem ci wszystko, a ty to wyrzucasz w błoto. Magnet, to ja cię stworzyłem myślisz że masz jakieś szanse w pojedynkę?
Magnet: W pojedynkę... nie... *Podeszła do gabloty przeciwpożarowej, rozbiła łokciem szybkę, wyciągnęła siekierę i zaczęła rozbijać szyby w innych aparaturach* Pora na zjazd absolwentów Rhein!
Rhein: Twoje zdolności taktyczne wciąż mi imponują, ale brak ci logicznego myślenia, ta pozostała jedenastka wciąż jest pod wpływem nark...
Zamknięci w aparaturach zaczęli wybudzać się i wychodzić.
Rhein: Co do... *Odwrócił się do pustej ściany jakby chciał tam kogoś zobaczyć* Hanzo...! A więc to twoja sprawka...
Magnet: *Oparła siekierę o bark* Doktorze Rhein, twoi pacjenci przyszli na badanie... *Wyszczerzyła się a potem zerknęła spode łba* Dzisiaj będziemy kroić chirurga!
Rhein: *Poprawił okulary i... zniknął zostawiając za sobą granatową poświatę*
Pod budynkiem zaraz usłyszeć dało się wybuchy, Rhein najwyraźniej podłożył pod nim bomby.
Hanzo: *Barczysty mechanik pojawił się na lakrymie monitoringu umieszczonej na ścianie* Dzieciaki! Zabierajcie się stąd do cholery!
Drzwi do laboratorium otworzyły się i umożliwiły reszcie ucieczkę. Wszyscy zaraz pobiegli w stronę wyjścia.
Magnet: *Uciekła razem z pozostałymi i zatrzymała się w połowie drogi patrząc na walący się budynek* Znowu to samo... *Spojrzała za nagimi uciekającymi uwięzionymi* Znowu uciekniemy po to by nas złapał... *Zakręciła się w miejscu i upadła słabnąc na drodze, zaraz zemdlała.*
Magnet obudziła się jakiś czas później, w pomieszczeniu podobnym do warsztatu na stole rzemieślniczym niczym zepsuta zabawka. Miała na sobie już pancerzyk a Hanzo zajmował się poprawkami w nim.
Magnet: *Otworzyła oczy i ujrzała Hanzo* Hanzo... dlaczego...?
Hanzo: Wybacz Magnet, musiałem pozostać z Rheinem, ten człowiek... jest niebezpieczny. *Wziął głęboki oddech* Wiedziałem że zaatakuje ponownie. Wiedziałem że dojdzie do takiej sytuacji... musiałem zaingerować. *W między czasie poprawiał coś w pancerzu Magnet*
Magnet: Uratowałeś nas, i to po raz drugi...
Hanzo: A więc domyśliłaś się że to ja przeszkadzałem w indoktrynacji?
Magnet: *Prychnęła leżąc dalej* Też coś, chyba tylko Rhein który nie potrafi zamienić słowa z własnym odbiciem w lustrze nie dostrzegłby takich oczywistości.
Hanzo: *Zaśmiał się* W każdym razie, już was nie namierzy, powprowadzałem poprawki i udogodnienia aby ułatwić wam życie z tą waszą „udoskonaloną mocą“. Jego dzieło życia stoi w płomieniach, wszystko nad czym pracował zwróci się przeciw niemu... jednak... pytanie tylko czy będzie chciał zemsty.
Magnet: *Podniosła się do pozycji siedzącej* Ten horror skończy się tylko wtedy kiedy będą go zdrapywać z bruku.
Hanzo: *Stary mechanik spojrzał na Magnet i ściągnął swoje gogle* Chyba nie zamierzasz go ścigać?
Magnet: *Wbiła wzrok przed siebie z poważną miną* Nie, bo to on przyjdzie do mnie, i będę czekać na ten mome... AUAAAA!!! #%##$@# *Pisnęła z bólu*
Hanzo: *Wierci jej wiertarką w nagolenniku na udzie i wkręca śrubki*
Magnet: Nie przesadzasz trochę!? Nie chcę wyglądać jak jakaś Kin! *Obruszyła się*
Hanzo: Dwadzieścia lat i wciąż taki sam pisk z bólu. *Zaśmiał się brzuchacz gromko z Magnet*
Magnet: *Wytknęła język czerwona jak burak* Dwadzieścia lat i wciąż gówniany mechanik! *Prychnęła i skrzyżowała ręce obrażona patrząc w bok*
Na początku nic nie wiedziałem co myśleć.
OdpowiedzUsuńPotem myślałem że już nic nie myślę.
A na końcu uznałem że to już poza moim umysłem.
Jednak jest to dość czytelne... i ciekawe. Dam Ci te 7/10
,,nagimi uciekającymi uwięzionymi" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńCzyli żyje! Kurde, Krzysiek... Ty chyba wbiłeś do mojego laptopa i przeczytałeś prawdziwą historię Kin, ponieważ w moim opowiadaniu w innym, w innym Kin też jest królikiem doświadczalnym, hoho. Ale tutaj jedynie jej zmieniłam historię i odziwo dałam jej rodzinę, lol. Czytając to, co chwile miałam przed oczami nagą Magnet xD ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Hanzo... Jesteś jak przyjaciel Reijiego. James też umie naprawiać, ale o nim dowiecie się kiedy indziej!
No to ten, notka ciekawa, bo wytłumaczyła wszystko, ale początek dał mi coś do myślenia \o/