niedziela, 12 kwietnia 2015

Kotek i myszka?

(...)W mych oczach dało się zobaczyć przerażenie, tak strasznie się bałam...

Nadal leżałam przykuta do łóżka z powodu licznych oparzeń. Co zrobię jak mnie z stąd wypuszczą? Tak po prostu mam wrócić do domu i się poddać? Przyłożyłam dłonie do twarzy, nie mogłam zasnąć, ból nie pozwalał mi na to.  Nadal się bałam, ale czego? Przecież jestem już bezpieczna, czego mogę się bać? Gwałtownie wstałam z łóżka i zebrałam swoje rzeczy, nie mogłam tu zostać.
Gdy już znalazłam się na zewnątrz zdesperowana ruszyłam przed siebie. Moje nogi same szły, skrzyżowałam ręce na piersi i tylko westchnęłam. Coś tu nie grało... Tylko co, lub kto? Miasteczko spało, powinnam słyszeć tylko swoje kroki... Jednakże było inaczej, z zamyślenia wyrwał mnie śmiech i cień rzucany przez księżyc. Nabrałam powietrza do płuc, znowu poczułam chłód. Cień pokazywał mężczyznę kierującego swój nóż w moją stronę, drwił ze mnie. Czułam, że jest to wyzwanie a zarazem rozwiązanie mojego problemu. Mężczyzna zaczął uciekać, ruszyłam za nim. Słychać było tylko nasze kroki i moje przyśpieszone bicie serca.
Zgubiłam go w momencie gdy stanęłam przed wielkim zamkiem będącym niegdyś siedzibą gildii Pantom Lord. Teraz to miejsce przypominało dom strachów, który miał odstraszać nieproszonych gości. Nie myśląc za wiele wbiegłam do środka licząc na to, że nie wybiegnę równie szybko.
Stanęłam w głównej sali będącej pewnie jadalnią. Nie mogłam za wiele dostrzec, gdyż było ciemno. Nagle za swoimi plecami usłyszałam przeraźliwy chichot, odwróciłam się gwałtownie i w tym samym momencie na moich oczach główne drzwi zamknęły się z hukiem, Podbiegłam do nich i zaczęłam szarpać, ale się nie otworzyły.
- Pobawimy się w chowanego? - z głębi zamku dało się słyszeć lekko zachrypnięty i rzekła bym, że sarkastyczny głos mężczyzny.
To była pułapka, sięgnęłam do miecza, ale go nie było.
- Szukasz tego? - zapytał i nagle tuż przy moim gardle pojawiło się ostrze.
Przymknęłam powieki, dałam się tak łatwo podejść, mojego sztyletu także nie było.
- Czego chcesz? - warknęłam
- Czego chcę? - prychnął - Twojej śmierci, ale zabicie cię w taki prosty sposób było by zbyt proste. - popchnął mnie do przodu i upadłam na kamienną posadzkę. - Zabawmy się, ja szukam a ty się chowasz! - po tych słowach zniknął.
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej ruszyłam przed siebie, miałam do czynienia z doświadczonym zabójcą, psychopatą. Nie widziałam jego twarzy,  ale byłam pewna, że to on stał za tymi wszystkimi pożarami.
- 10...9...8.. Nie żartował, on na serio chciał się bawić w chowanego, ale dla mnie to bardziej przypominało kotka i myszkę.
- Solidny rękopis, ogień! - nabazgrałam szybko w powietrzu i w mojej dłoni pojawiła się mała kula ognia, którą oświetliłam sobie drogę.
Wbiegłam na schody i zaczęłam kierować się w górę. Musiałam szybko wymyślić jakiś plan nim...
- 3...2..1! Zacznijmy polowanie! - zaśmiał się po czym wszystko ucichło.
Przez chwilę słyszałam tylko własne bicie serca a już po kilu sekundach odgłos czyiś kroków niedaleko mnie. Jest szybki! Przyśpieszyłam, potykając się prawie o własne nogi. Gdy na ułamek sekundy się odwróciłam by sprawdzić czy jest blisko moim oczom ukazał się jego wizerunek! Ty był ten mężczyzna z szerokim uśmiechem! Dotarłam na szczyt i wylądowałam w wierzy.
- Solidny rękopis, ogień! - jeszcze raz nabazgrałam w powietrzu to samo zaklęcie i skierowałam kulę ognia w kierunku przeciwnika, ale zrobił unik.
Nie mogłam się powstrzymać,
hejty po przeczytaniu XD
- Lubisz się powtarzać dziewczynko. - w dłoni trzymał srebrny nóż.
Nie miałam gdzie uciec, czy źle zrobiłam idąc na misję sama? Co mnie skusiło? Chęć przygód?
Zaatakował, schyliłam się unikając ataku. Jednakże poczułam jak jego ostrze przecina mi skórę na barku.
- Solidny... - nie zdążyła, gdyż był już przy mnie.
W mych oczach dało się zobaczyć przerażenie, tak strasznie się bałam. Nigdy nie walczyłam sama na kogoś takiego! W ostatniej chwili uniknęłam ataku upadając na posadzkę. Nim zdążyłam się podnieść już leżał na mnie.
- Zostaw mnie! - wrzasnęłam, bo co innego mogłam zrobić?
Wokół nas powstał krąg ognia, bez wątpienia mężczyzna posługiwał się magią ognia. Temperatura w pomieszczeniu gwałtownie wzrosła
Dłonie miałam unieruchomione. Nachylił się nad moim uchem i wyszeptał.
- Grzeczne dziewczynki powinny już pójść spać... - drgnęłam i próbowałam się wyszarpać.
Widziałam jego nóż tuż nad moim sercem, przyglądałam się temu z trwogą. Jak? Jak do tego doszło?
- Nieskończone kule! - w tym momencie przeciwnik spadł ze mnie z wrzaskiem.
Czyj to był głos? Kto tu jeszcze jest? Chciałam wstać, ale zrobiło mi się jakoś słabo i ostatnim co zobaczyłam był ogień...
Gdy się ocknęłam byłam w zupełnie innym miejscu, leżałam na jakiejś zielonej sofie przykryta kocem.
- Co? - starał się podnieść, ale towarzyszył temu niesamowity ból głowy.
Nagle do pokoju wszedł wysoki chłopak o czerwonych włosach, od których nie mogłam oderwać wzroku. Zamrugałam kilka razy i podniosłam się szybko.
- Ktoś ty? Gdzie jestem? - warknęłam i ustawiłam się w pozycji obronnej.
- Evi-chan? Obudziłaś się? - spojrzał na mnie troskliwym wzrokiem.
- Znasz moje imię? - zdziwiona podskoczyłam w miejscu, ale nadal byłam czujna. - Jesteś pedofilem? Psychopatą? Gwałcicielem?
Posłał mi błagalne spojrzenie, ale ja byłam poważna. Nie znałam tego kolesia, wydawał się na starszego ode mnie.
- Realy? Evi, uratowałem ci życie. Gdyby nie ja już dawno byś leżała martwa z nożem w sercu.
Przyjrzałam mu się uważniej, nie wyglądał na wrogo nastawionego. Nadal nie spuszczałam gardy gotowa mu przywalić z pięści w twarz.
- Po jakiego miał byś mnie ratować? - uniosłam brew pytająco.
- To długa historia, może usiądziemy?
- Mi tam jest wygodnie. - rzuciłam.
- Droga Evi, obserwuje cię już od dawna, w sumie od... - zaczął liczyć na palcach - Pięciu miesięcy?
- Jesteś prześladowcą? - na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Nie, uważam, że masz potencjał... Jesteś wyjątkowa. Widzę twoje ciężkie treningi, marzysz o tym aby stać się silną kobietą.
- Okej, ale co z tego? Czemu mi to mówisz?
- Ponieważ, droga koleżanko chciałbym cię trenować. Potrzebuję towarzysza do pewnej misji, ale zanim do tego dojdę... Czy mi ufasz?
- Jak mam niby zaufać obcemu facetowi? - prychnęłam - Jesteś prześladowcą!
Podszedł bliżej, przyglądałam mu się uważniej.
- Mógłbym zabrać kogoś innego, ale wybrałem ciebie. Ufasz mi?
Zamyśliłam się. Jak niby miałam mu zaufać? Ten mężczyzna może chcieć mnie porwać? Jednakże mimo to coś mnie kusiło. Chciałam mu pomóc...
- Jak ci pomogę w tej jednej misji to dasz mi spokój? - zapytałam
- Jasne, ale muszę wiedzieć czy mi zaufasz.
- Jak mus, to mus... Ufam ci, ale chciałabym poznać twoje imię.
- Ryu. Cieszę się, że mi ufasz. Nim zaczniemy chce ci  coś zaoferować... - w jego głosie było słychać wahanie.
 - Mam się bać? - usiadłam na kanapie.
- Kojarzysz zaklęcie : Uwolnienie drugiego źródła?
- Słyszałam o tym, podobno jest to bardzo bolesny proces... - spojrzałam na niego z ciekawością.
- Chciałbym uwolnić twoje drugie źródło, ale też nie chciał bym ci sprawiać bólu.
- Mówisz bez sensu... - wstałam po czym podeszłam do drzwi. - Potrzebuje czasu na przemyślenie tego wszystkiego, wracam do gildii.
- Rozumiem, jak wszystko sobie poukładasz w głowie to wróć. A i jeszcze jedno! Nie możesz nic nikomu powiedzieć.
Po wyjściu złapałam się za głowę i spojrzała w niebo.
- O co w tym wszystkim chodzi?
To wszystko wydawało się takie podejrzane, ale jednocześnie interesujące. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć i  poukładać logicznie w całość.
Ruszyłam przed siebie. Pora wrócić do gildii.

Tak wiem, że końcówkę trochę zrąbałam, ale chciałam to szybko napisać i dodać XDDD Nie bijcie!
Pokój! <3 

3 komentarze:

  1. Interesująca notka, nie powiem ale Evi powinna przystać na to żeby odblokować jej drugie źródło ja bym tak zrobił :d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Cieszę się, że komuś się spodobało :3 Zobaczymy w toku akcji jak to wyjdzie hehe ^^

      Usuń
  2. Współczuję temu psychopatycznemu mordercy :_____:
    A może on tylko chciał zaprzyjaźnić się z ciałem Evi?
    RIP in peace bezimienny zabójco.

    OdpowiedzUsuń