Szłam obok lasu, słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały aż miło się szło na misję. Miałam pomóc znaleźć pewnej staruszce jej zaginione książki. Wybrałam to zlecenie ponieważ wydawało się łatwe i nie wymagające ode mnie super siły. Jednakże nagle ogarnął mnie chłód, czułam jakby ktoś mnie obserwował. Stanęłam jak wryta i szybkim ruchem sięgnęłam po miecz. W jednej chwili z krzaków wyskoczyła grupka zamaskowanych ludzi.
Jak co sobotę odpoczywałem w lesie nieopodal miasta, to było moje miejsce od kiedy tylko pamiętam zawsze tu przychodziłem bawić się ze swoimi siostrami i innymi członkami gildii. Teraz tylko sobie leżałem na jednej z górek pod drzewem które przysłaniało mi słońce, rozmyślałem tutaj nad wszystkim o moich snach, o gildii, o rodzinie po prostu o wszystkim.
- Czego chcecie? - zapytałam kierując miecz w ich stronę. Przeciwnicy jednak tylko się na siebie i spojrzeli po czym rzucili się na mnie. Jeżeli dobrze na liczyłam to była ich piątka. Odskoczyłam w tył po czym szybko napisałam w powietrzu woda aby ich odepchnąć. Tak jak myślałam nie byli zbyt inteligentni i dwójka z nich wpadła w moją pułapkę. Pozostali natomiast od skoczyli w bok.
Nagle usłyszałem dziwny szum wody, woda tutaj? muszę to sprawdzić -powoli wstałem i zacząłem kierować się ku szumowi który stawał się co raz cichszy. Próbowałem poruszać się cicho i niezauważalnie i dobrze mi to wychodziło. Z daleka zauważyłem trzech mężczyzn i jedną znajomą twarz, była to Evi, siostra Katsumi.
Zostało trzech, musiałam nieco ochłonąć bo emocje brały nade mną górę. To nie była wyrównana walka, potrzebuje czasu aby używać magii a teraz go nie miałam. Zacisnęłam mocniej dłoń na rękojeści mojego miecza po czym uderzyłam nim w pustkę, przeciwnik zrobił unik zaś pozostała dwójka mnie obezwładniła. Musiałam jeszcze dużo poćwiczyć. ..
Nie mogłem stać i się bezczynnie przyglądać, gdy obezwładnili Evi wyszedłem jak gdyby nigdy nic z uśmiechem na twarzy i spojrzałem na oprawców a później na brunetkę.
-Dobrze się bawicie? -spytałem a jeden z nich od razu mnie zaatakował. Otoczyłem swoją pięść biało-niebieską błyskawicą i skierowałem ją ku nadciągającemu wrogu, błyskawica od razu zaatakowała go tak szybko, że biedaczek nie zdołał się zorientować kiedy już leżał cały sparaliżowany na ziemi. Spojrzałem na pozostałą dwójkę trzymająca Evi
-Dam wam ostatnią szanse, możecie ją puścić albo skończycie jak kolega -ostrzegłem ich przed tym co ich spotka.
Oprawcy poluzowali zwiali, kurzyło się wręcz za nimi. Ostrzegałam spódniczkę po czym spojrzałam na wybawiciela. - Dziękuję, jak zawsze pan Akihiro służy pomocną dłonią. - podeszłam bliżej.
-Pan Akihiro? przecież jesteśmy jak rodzina -zaśmiałem się gdy podeszła bliżej.
-Te palanty nic ci nie zrobiły? -spytałem ale nie wyglądało jakby coś jej dolegało.
- Nie, dwóch załatwiłam. - uśmiechnęłam się dumnie. -Jestem cała i zdrowa.
-Zuch dziewczyna -odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
-Co raz więcej tych bandziorów się kręci koło Magnolii więc musisz bardziej uważać na siebie, a tak w ogóle to gdzie się wybierasz?
-Wybieram się do pewnej staruszki aby pomóc jej znaleźć książki. A ty co robisz w tej okolicy? - zapytałam zaciekawiona.
-Aa jestem tutaj co każdą sobotę i odpoczywam sobie pod moim drzewkiem, to pewnie się śpieszysz?
- W sumie mam czas do wieczora, więc raczej nie. - ogarnęłam grzywkę w bok aby nie zasłaniają mi pola widzenia. - Przeszkodziłam w odpoczynku?
-Niee, przecież twoje życie jest ważniejsze niż mój odpoczynek, to ruszaj a ja dalej pójdę odpoczywać ale jak nie wrócisz wieczorem to pójdę Cię szukać -odpowiedziałem głaszcząc ją po głowie.
- Nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się po czym pobiegłam w kierunku domku babci. - Jeszcze raz dzięki za pomoc! - krzyknęłam przez ramię.
-Nie ma za co, do później -pomachałem jej i zacząłem wracać do swojej ulubionej miejscówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz