sobota, 8 sierpnia 2015

Kwiat Pustynny - Część I

Na kilka miesięcy wcześniej...

Bohaterowie rodzą się z przypadku, jakiegoś wydarzenia, okoliczności czy sytuacji.To nieraz ludzie bez celu, którzy pomylili się w wyborze dróg. Lub dołączyli pod wpływem impulsu. Są jednak ci których mrok spowił serce. Ci których dobre intencje zażegnał żal, gniew, chęć zemsty, lub po prostu odrzucenie. Ideą prawego bohatera jest pokonać tego który zaczął wprowadzać chaos. Ale nigdy nie można nazwać tego zwycięstwem dobra nad złem.

Zaphirus Aeriel przejął magiczne pudełko więżące Behemota, i zniknął. W pościgu za nim ruszył Wrath, łowca magów. Historia podbojów mitycznego starożytnego bóstwa z Minstrel zakończyła się otwarcie. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Dzień po wielkiej bitwie ogłoszono zwycięstwo nad demonem, zaś magów z Fairy Tail i Paradoks uznano bohaterami Minstrel. Natychmiast armia zaczęła odbudowę zniszczonych miast, ale nie zabrakło również czasu na świętowanie. Król Minstrel będący wówczas jeszcze kawał drogi od stolicy ze względu na przegrupowywanie swej armii nie mógł osobiście zaszczycić bohaterów swą obecnością.

Drużyna przesiadywała obecnie gdzieś na obrzeżu miasta Gloris.

Bisca: Wygląda na to że nasze zadanie skończone.

Alzack: *Grzebie w samochodzie* Tak, nasz transport również jest skończony. *Westchnął*

Bisca: Do domu wrócimy pociągiem, ważne że udało się zażegnać zagrożenie.

Kaidan: *Śpi w aucie, widać walka go wyczerpała, albo po prostu jest leniem.*

Katsumi: P-pociągiem? *wygląda na przerażoną, bo jest przerażona*

Evelie: *siedzi obok Kaidana i trzyma jego głowę na swoich kolanach*

Kaidan: *Leży głową zanurzoną w udach Evelie* Goloneczka?

Evelie: Co takiego? *uderza go w głowę*

Magnet: *Westchnęła* Te dzieciaki nigdy się nie nauczą...

Katsumi: *patrzy na nich i uśmiecha się* Moim zdaniem to urocze.

Bisca: Zupełnie jak my w ich wieku. *Wyszczerzyła się* Nie Alzack?

Alzack: No...

Bisca: Szkoda że to ja oświadczyłam się tobie, nie ty mi. *Dodała ciszej z pogardą w głosie*

Katsumi: *powstrzymuje śmiech* Mam nadzieję że im wyjdzie

Magnet: *Siadła przy pojeździe* Jak myślicie, co teraz będzie z Minstrel?

Katsumi: Demona nie ma. Powinni sobie dać radę.



Alzack: Auto gotowe. *Przetarł czoło ręką*

Bisca: No to jak, jedziemy?

Evelie: Emm... ja chciałabym odwiedzić Paradoks... ale wy wracajcie. Dotrę sama.

Bisca: Jesteś pewna? to niebezpieczne.

Evelie: Dlaczego niebezpieczne?

Katsumi: Bisca ma rację.

Magnet: No to może...

Bisca: Magnet pojedziesz z Evelie?

Magnet: *facepalm* Tak myślałam że to powiesz...

Evelie: *macha nerwowo rękoma* Nie..to niepotrzebne...

Bisca: Potrzebne, dziadek pourywa mi uszy jak puszczę cię samotnie!

Evelie: *wzdycha* Przesadzasz Bisca...

Katsumi: Jestem jak najbardziej za..

Alzack: Jestem za tym aby im dać Kaidana.

Bisca: *Spojrzała na Alzacka porozumiewawczo i kiwnęła głową* Doskonały plan! *Mruknęła pod nosem* Pozbędziemy się tego głupka na czas powrotu przynajmniej...

Katsumi: Nie wiem jak to im pomoże ale niech będzie.

Evelie: Jesteście uparci...

Magnet: *Skrzyżowała ręce* To wy sobie wracacie do domu... by popijać soczek, a my idziemy na pustynię aby odwiedzić ten czajnik z piaskowca? *Wzdycha* No, niech będzie.

Evelie: Całkiem ci się ta wizja spodobała..

Magnet: Wcale nie. *Burknęła pod nosem i odeszła od auta*

Bisca: Bawcie się dobrze dziewczęta... i... *Wyciągnęła Kaidana z auta i wywaliła na ziemię* Ty też Kaidan! *Zaraz wsiadła w auto*

Alzack: *Również szybko wszedł do auta ciągnąc ze sobą Katsumi, odpalił i ruszył*

*Po dosłownie paru sekundach odjechali byle z dala od Kaidana*

Evelie: Oni...uciekli...

Kaidan: *Leży z gębą w ziemi i tyłkiem wypiętym ku niebiosom*

Magnet: *Spojrzała w stronę którą pojechali, rozejrzała* To nie wszystko... jesteśmy w środku lasu.

Evelie: *przeczesała dłonią włosy* Lepiej ruszajmy...

Magnet: *Położyła się na ziemi, przymknęła oczy i nagle obróciła w całości niczym wskazówka kompasu, podniosła i wskazała ręką kierunek* Tam jest północ... *Wskazała swoje prawo* Tam jest wschód, więc tam jest Desierto. Idziemy!

Evelie: Brawo pani kompas, teraz możemy iść.

Magnet: *Podniosła Kaidana, przerzuciła przez ramię jak worek kartofli i ruszyła*

Kaidan: *Wyciągnął gameboya oraz kabelek usb, włożył Magnet do ucha i zaczął ładować gameboya*

Magnet: *Spojrzała kątem oka na niesiony worek i... Wystrzeliła go w powietrze z kopniakiem tak wysokim jak tylko człowiek mógł podnieść nogę* CO TY SOBIE MYŚLISZ TY $#*#%*#%&*#@& !


Kaidan: A dokąd idziemy?

Magnet: Na pustynię.

Kaidan: Pustynię? to tam gdzie piasek?

Magnet: *Westchnęła*

Evelie: *przestała słuchać Kaidana i przuspieszyła*

*Jakiś czas później, trójka dzielnie przekroczyła granicę. Okazało się jednak że na pustyni jest gorąco... sucho... i jest dużo piasku.*

Magnet: *Ciągnie za nogę Kaidana po piasku* Nie wierzę że już odpadł, ledwie przekroczyliśmy granicę...

Evelie: Wiesz co... ja się nawet tego spodziewałam...

Magnet: Serwują w tym czajniku coś do picia? Mi tam tyle wody nie jest potrzebne co jemu... *Zerknęła na ciągniętego Kaidana* Ale ten to chyba się odwodni.

Evelie: Oczywiście że tak. Dostaniesz tam co będziesz chciała.

Magnet: Serio? wszystko? nawet akceleratory energii dwumagnetycznej z polimerową warstwą chromowaną?

Evelie: *na twarzy wypisane zdziwienie* Tego nie wiem..musiałabyś zapytać mistrza Robena...

Magnet: Trudno. *Wzruszyła ramionami* Obejdę się chyba ten jeden raz bez nich.

Evelie: Zrobisz jak zechcesz..

Magnet: *Rozejrzała się, wokół góry piaskowe, i żadnych dróg czy punktów orientacyjnych* Dobrą drogą idziemy?

Evelie: *rozgląda się* Jaką drogą... tu nie ma żadnych dróg...

Magnet: Zaraz, przecież to twoje rejony...

Evelie: Nie dobijaj mnie... *załamana*

Magnet: *Puściła nogę ciągniątego Kaidana*

*Wokół zawiało wiatrem z piaskiem wymownie*

Magnet: Zgubiliśmy się?!

Evelie: Przepraszam...myślałam że wiem gdzie idę ale ostatnio była burza piaskowa i nic już nie wygląda tak samo...

*Ponadto gorączka, skwar leje się z nieba.*

Magnet: *Spojrzała w niebo* Niedobrze... musimy znaleźć jakieś schronienie przed tą gorączką... *I spojrzała od niechcenia na Kaidana* I coś do picia dla tego tam...

Evelie: Znajdzmy cień to postaram się znaleźć drogę.

Magnet: Tylko że jesteśmy na pustkowiu... *Ruszyła dalej, przerzuciła Kaidana przez ramię.* Najbliższy cień może być parę kilometrów stąd.

Magnet: *Odpięła izolatory* Dobra, wskakuj na barana. *Nachyliła się przed Evelie*

Evelie: Co? Dlaczego?

Magnet: W tym stanie się nie męczę. *Uniosła świecące ślepia na Evelie* Będę mogła was donieść a wy się nie odwodnicie tak szybko.

Evelie: Pozwól sobie pomóc. *spojrzała na Kaidana który chwilę później unosił się nad ziemią* Zajmę się nim.

Magnet: Nie marnuj energii.

Evelie: To nie zużywa dużo energii. Dam radę


*Po dobrej godzinie spaceru dotarli do opuszczonej niewielkiej kamiennej chatki na środku pustyni*

Magnet: *Weszła z kopniakiem rozrywając drewniane drzwi chaty. Odstawiła Evelie na ziemi*

Evelie: *stanęła na ziemi i weszła do środka a za nią wlecialo unoszące się w powietrzu ciało Kaidana które po chwili opuściła na ziemię*

*Domek jest pusty, opuszczony od jakichś paru dobrych lat. Drewno w meblach spróchniałe, kilka wazonów z orientu, nic ciekawego, nawet lodówki...*

Evelie: Dobry początek. Przynajmniej mamy cień..

Magnet: *Ułożyła Kaidana na łóżku*

Evelie: *usiadła na podłodze, zamknęła oczy i odprężyła się próbując znaleźć jakoś drogę w umysłach napotkanych zwierząt*

Magnet: *Rozgląda się po pomieszczeniu szukając jakiejś wody* Nic a nic...

Evelie: Znalazłam wodopój pół godziny drogi stąd... *mówi cicho z zamkniętymi oczami*

Magnet: *Podniosła się z kucków* Zostańcie tu, przyniosę wodę. *Chwyciła pierwsze z brzegu naczynie* Tylko wskaż mi kierunek.

Evelie: *wskazała palcem* Północny-wschód.

Magnet: *Wystrzeliła z domku jak z procy. Pobiegła sprintem w stronę wodopoju.*

Evelie: *wciąż szuka jakiejkolwiek drogi do gildii*

Magnet: *Wróciła z wodą, wlała do kubków Kaidanowi i Evelie, usiadła na krześle przed Eve* Co robisz?

Evelie: Przeszukuje umysły zwierząt, może znajdę jakąś poszlake co do drogi.

Evelie: *nagle otwiera oczy i uśmiecha się szeroko* Mam! Dwie godziny drogi na południowy-wschód.


*Magnet oraz Evelie zabrały Kaidana który stracił przytomność ze względu na rozwodnienie i ruszyły prędko w stronę pustynnej gildii Paradox, po drodze jednak napotkały straszliwą burzę piaskową która utrudniła im dalszą wędrówkę, po całej trójce ślad zaginął na długi czas...*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz