"Mrok co spowił twe serce. Część I"
Królestwo Minstrel - Państwo muzyków i bardów, prócz swych licznych sukcesów w zakresie sztuki posiada silną administrację, władzę oraz wojsko. |
Królestwo Minstrel, Miasto Harphe.
Starzec w szarym płaszczu kroczył opuszczoną ulicą w ciemności nocy. W dłoniach układało mu się czarne jakby żelazne zimne pudełko, bez otworów, ot zwykły idealnie przetworzony blok z jakiegoś żelaza o matowym połysku. Bębniący w oddali dzwon w wieży zegarowej świadczył że zapadła już północ. Starzec wszedł do jednego z podupadłych domostw, a w nim do piwnicy. Strażnik przepuścił go wgłąb pomieszczenia, a tam czekali już pozostali magowie.Ciemne obszerne pomieszczenie w którym echo każdego kroku czy oddechu odbijało się kilkukrotnie, oświetlane jedynie światłem świec i kandelabrów.
Magowie w czarnych szatach utrzymywali głęboką ciszę, gdy starzec z uśmiechem na twarzy podszedł do środku wyrysowanego na podłodze kręgu, na piedestale który stał na samym środku złożył on pudełko i zszedł z kręgu.
Jeden z mrocznych magów przemówił...
Mag Nadzorca: Mrok oświetla nasze serca, światło pali nasze dusze, wyzwolonym w ciszy, głuchym cierpieniom, dajemy upust. Łaknąc twego przybycia...
Magowie zaś powtórzyli następującą formułkę chóralnie
Magowie: Mrok oświetla nasze serca, światło pali nasze dusze, wyzwolonym w ciszy, głuchym cierpieniom, dajemy upust. Łaknąc twego przybycia...
Mag Nadzorca: *Uniósł dłonie ku górze* O potężny Behemocie! Panie! pora byś poprowadził nas do zwycięstwa ostatecznego! Wyzwalam cię!
Magowie zainkantowali zaklęcie, krąg zaczął rozświetlać się, zaś pudełko objęły wzory magiczne. Ścianki pudełka otworzyły się, zaś w jego wnętrzu kula energii nagle urosła i objęła całą okolicę.
Potężna eksplozja wywołała zniszczenia w całej dzielnicy, spod gruzu i dymu wyleciało stworzenie wielkie jak trzy kilkupiętrowe budynki. Unoszący się na skrzydłach demon o wyglądzie podobnym niemal do samego smoka. Owy demon, wyfrunął nad miasto, zrobił nawrót w powietrzu i rozpoczął dzieło zniszczenia korzystając ze swej siły i niszczycielskiej mocy. Nie oszczędzał się w destrukcji czy mordowaniu ludzi. Ci którzy stanęli mu na drodzei, wojskowi, magowie, kończyli marnie, nieliczni zdołali uciec...
Behemot - Demon uznawany przez kultystów z Minstrel za bóstwo. Przez wieki był więziony w magicznym pudełku zwanym Puszką Pandory. |
Świtem...
Oficer: Ognia! *Wrzasnął ile tchu*
Artyleria w postaci potężnych armat wystrzeliła pociski które trafiły w demona, ten nic nie zrobił sobie z próżnej próby żołnierzy, zionął w artylerzystów ciemnym płomieniem zostawiając czarny ślad na murze.
Celintess II: *W okolicy pojawił się siwowłosy mag w bogato zdobionej szacie z berłem, cisnął strumieniem sino-białego pioruna w stronę demona* Precz!
Trafiony piorunem demon poleciał dalej, zrobił nawrotkę, pochwycił większy gruz jakiegoś zburzonego budynku, i spuścił z powietrza wprost na maga.
Celintess II: *Stworzył przed sobą barierę magiczną która uchroniła go przed atakiem, jednak starzec stracił kontrolę nad swą mocą*
Demon podleciał do starca z zamiarem ataku.
Celintess II: *Po potyczce teleportował się poza obszar rażenia demona*
Potwór poleciał dalej szukając ofiary.
Zaphirus Aeriel - Zwany również mokrym magiem. Jeden z potężniejszych magów powietrza i mgieł. Był założycielem nieistniejącej już mrocznej gildii Hollowed razem z Toko. |
Zaphirus: *Pojawił się z mgieł i dymu na obrzeżach miasta w trakcie gdy demon szalał w jego centrum, stanął na gruzowisku jednego z budynków trzymając ręce w kieszeni i oglądając jak stwór zabijał resztki ludzi którzy pozostali w mieście oraz żołnierzy.* Niedobrze... To coś jest nie do zatrzymania.
Za Zaphirusem pojawiła się trójka ludzi.
Wrath: *Skrzyżował ręce* Zaphirus Aeriel?
Zaphirus: *Odwrócił się i spojrzał po magach zawieszając wzrok na tym po środku* No proszę, mieli rację z tym że egzekutorzy się nie spóźniają. Wrath, mistrz żywiołu ognia. *Zerknął na następnego maga z kataną* Cruel, jeden z najszybszych mieczników. Oraz... *Zerknął na trzeciego maga, w masce z szarym kolorem skóry* Gość z reklamy mentosów? *Podrapał się po głowie*
Solitude: Jestem Solitude, zmiennokształtny, mistrz kopii i lustrzanych odbić. *Rzekł beznamiętnie*
Wrath: Żarty się ciebie trzymają, jak na skazańca. *Zmrużył oczy*
Zaphirus: Lubię dobry żart przed walką ze słabym przeciwnikiem. Poza tym, niby za co zostałem skazany?
Wrath: *Wyciągnął zakrwawioną kartkę* Zostawiłeś swojej przyjaciółce wiadomość.
Zaphirus: Więc widzę że mieliście już z nią spotkanie.
Cruel: Osobiście wbiłem jej ostrze w pierś, okazałem jej tą litość.
Wrath: Skazałeś ją na cierpienie.
Zaphirus: *Przewrócił oczyma i zaśmiał się* Zabawne, rozmawiamy sobie jak gdyby nigdy nic kiedy po mieście szaleje demon.
Wrath: Nim również się zajmiemy.
Zaphirus: *Spojrzał w skupieniu na Wratha* Chcę to zobaczyć.
Wrath: Ale nie zobaczysz, *Skinął głową do Cruela*
Cruel: *Śmignął w jednej chwili pojawiając się za Zaphirusem z wyciągniętym mieczem i dźgnął go w plecy*
Zaphirus: *Przemienił się w powietrze, pojawił obok i pociągnął z buta w twarz Cruela*
Cruel: *Uchylił się i machnął ostrzem w stronę Zaphira*
Zaphirus: *Pojawił się na gruzowisku* W ten sposób możemy walczyć do następnego tygodnia.
Wrath: *Przywołał Cruela i sam stanął do walki* Jak sobie życzysz, znam twój słaby punkt. *Podbiegł w stronę Zaphirusa i rzucił w niego strumieniem ognia z dłoni*
Zaphirus: *Nie mogąc przemienić się w powietrze odskoczył w bok* No dawaj dawaj, wal dalej!
Wrath: *Wskoczył na jeden z gruzów i rzucił większy strumień ognia w Zaphira*
Zaphirus: *Wskoczył w jakąś wyrwę w gruzie*
Zaś zza powłoki ognia Wrath wypatrzył demona który leciał w ich stronę.
Wrath: Behemot...? *Spojrzał gdzie wskoczył Zaphirus* Wygląda na to że jesteś bardziej cwany niż mówią. *Odskoczył do swoich*
Demon zionął z rykiem w stronę trójki magów ciemnym płomieniem, ci jednak zdołali się ulotnić i uniknąć trafienia. Stwór poleciał dalej trącając kilka wyższych budynków.
Zaphirus: *Wyskoczył z dziury w której się chował, otrzepał z kurzu, przetarł rękawem czoło* Coś czuję że to będzie pracowity tydzień... *Spojrzał za demonem, a potem w miejsce w którym stała trójka*
Kilka dni wcześniej, w Fairy Tail.
Zaphirus: Przyszedłem bo mam sprawę.
Magnet: Hę? *Zlustrowała wzrokiem Zaphirusa*
Zaphirus: Wyjeżdżam z Fiore, złe rzeczy się dzieją, bardzo złe. Nie będę mógł mieć na ciebie oka.
Magnet: A więc to ty łazisz za mną i mnie podglądasz?! *Trzasnęła go w łeb aż wbił się w blat*
Zaphirus: *Zaraz pojawił się obok* Między innymi. *Wyszczerzył się*
Magnet: No dobra, skończ chrzanić.
Zaphirus: Zostawiłem ci wiadomość w tym mieszkaniu które wynajmowaliśmy, przeczytaj to się wszystkiego dowiesz...
Magnet w końcu po kilku godzinach podeszła pod kamienicę w której mieszkał Zaphirus, obejrzała okna, pusto, głucho, cicho, i jakoś tak nieprzyjemnie. Weszła do kamienicy, za pomocą swej magnetycznej mocy otworzyła drzwi i weszła do mieszkania. Pusto, kilka mebli których nie zebrano z przeprowadzki.
Magnet: Szybko się przenieśli, ciekawe co się stało... *Rozgląda się po mieszkaniu i szuka tej rzekomej wiadomości gmerając w szafkach i komodach* No tak, ale nie powiedział gdzie... *przewróciła oczyma.*
Magnet: *Przewaliła całe mieszkanie* No i gdzie ta wiadomość? *Potknęła się o odstającą deskę i zaliczyła upadek na podłogę* Kya! *Podniosła się, spojrzała na schowek pod podłogą* ZAPHIRUS CHCESZ MNIE ZABIĆ!? *Wyciągnęła ze skrytki pod podłogą szkatułkę, przewróciła oczyma i otworzyła rzucając o ścianę, wyciągnęła z niej kartkę*
Magnet: *Schowała kartkę po przeczytaniu, spojrzała w bok jakby usłyszała jakieś drgnięcie w powietrzu i... wbiegła i wyskoczyła przez okno rozwalając je na kawałki*
W budynku doszło do eksplozji która zniszczyła i objęła ogniem kamienicę.
Magnet: *Wylądowała twarzą na bruku, podnosząc się ledwie i trzymając za twarz rzekła* Taak, to był definitywnie zły pomysł. *Rozgląda się i widzi przed sobą trzech magów. Wzdycha.* Komitet powitalny?
Solitude: *Zmienił się w kopię Magnet, taką szarą i bez kolorów, podbiegł pod nią i kopnął ją w podbródek*
Magnet: *Podleciała do góry*
Wrath: *Rzucił w nią wybuchającą płomienną kulę*
Magnet: *Odleciała na parę metrów w bok od wybuchu*
Cruel: *Gdy leciała ciachnął ją mieczem w locie*
Magnet: *Wylądowała z hukiem na ziemi pozostawiając za sobą siwy dym*
Magnet: *Wybiegła z zasłony dymnej w trakcie wyzwolonej mocy ze świecącymi oczyma i doganiając maga z kataną uderzyła go aż ten nie odleciał 20 metrów dalej.*
Wrath: *Spojrzał na Solitude i skinął głową*
Solitude: *Skopiował dokładnie moc Magnet i ruszył na nią z tym samym impetem*
Magnet: *Zderzyła się ze swą kopią do tego stopnia że aż wyleciały iskry w powietrzu.*
Cruel: *Podniósł się i spokojnie podszedł bliżej. Gdy Magnet siłowała się ze swą kopią, zaszedł ją od boku, założył jej izolator energii resetując jak komputer.*
Solitude: *Gdy Magnet straciła moc, chwycił ją za ręce, walnął o ziemię, potem o lampę uliczną, a na końcu rzucił o ścianę.*
Wrath: *Podszedł do Magnet, ścisnął ją przy karku* Kwestie przywitania mamy za sobą, gdzie pudełko?
Magnet: *Krztusi się własną krwią* Jakie... pudełko?
Wrath: To które należało do tych którzy tu mieszkali! *Przyłożył jej w twarz, zerknął na kartkę którą trzymała przy pasie, wyciągnął i przeczytał. Odrzucił Magnet z powrotem na ziemię. Schował kartkę, spojrzał na maga z mieczem* Już wszystko wiem, posprzątaj tu.
Cruel: *Wyciągnął miecz, przyłożył do klatki piersiowej Magnet, dźgnął ją mieczem.*
Trójka ulotniła się zaraz po wszystkim, zostawiając Magnet na pastwę losu...
Zaphirus: *Powolnym wzrokiem z daleka oglądał lot potwora i jego niszczycielskie poczynania w mieście zamyślając się.* Magnet... przydałoby się abyś tu dotarła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz