wtorek, 31 marca 2015

Burza

Upiła kolejny łyk kawy. Skrzywiła się i odruchowo wylała płyn do zlewu. Nienawidziła kawy, bardzo nienawidziła, a z jakiś przyczyn usilnie ją piła. Umyła kubek i odstawiła go do szafki. Oparła się o blat i spojrzała na krajobraz okna kuchennego.
Cały dom spowity był w mroku, a zegarek przedstawiał pierwszą w nocy. Domownicy spokojnie spali, a mówiąc domownicy mam na myśli Erzę, śpiącą w sypialni obok, Akihiro i Nivess piętro wyżej.
Ame odgarnęła czarne włosy za ucho i podeszła do okna. Wzrokiem poszukiwała srebrnej tarczy księżyca, lecz napotkała tylko ogromną, przecinającą niebo błyskawicę. Odskoczyła do tyłu z cichym piskiem. Serce łomotało jej w piersi. Lęk przed burzą, niesłychane. Kiedyś było by to nie do pomyślenia, lecz dziś...
Dziś dziewczyna pełna obaw, lęku, przesiąknięta strachem. Kto by pomyślał? Córka Erzy nie odczuwająca nic po za strachem? Fascynujące.
Na dodatek nikt nie potrafi dostrzec tego silnego uczucia w jej czerwonych tęczówkach, w końcu na co dzień emanują pogardą i złością. Idealnie maskują strach.
Kolejna błyskawica przeszyła niebo, a towarzyszył jej głośny grzmot. Zatknęła sobie usta ręką by stłumić krzyk. Nogi miała jak z waty, a nie mając żadnego oparcia w pobliżu, upadła na kolana. Zamknęła powieki, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Szloch zawładnął jej ciałem powodując dreszcze. Nie potrafiła się opanować. Strach, klątwa...były zbyt silne...

Z każdym krokiem, wydawało się jej, że las staje się co raz ciemniejszy i gęstszy. Biegła na oślep, cały czas potykając się o wyrastające korzenie drzew. Słyszała jedynie szum liści, własne dyszenie i kroki. Otaczał ją mrok. Nie była pewna czy na pewno biegła w dobrym kierunku. 
Po kolejnym kilometrze zatrzymała się na chwilę odpoczynku. Plecy oparła o ostrą korę drzewa. Powoli uspokajała oddech, rozglądając się gorączkowo po okolicy. Czysto.
Głębokie wdechy stawały się co raz płytsze i wolniejsze. Tętno o wiele zwolniło, a adrenalina opuściła jej ciało. Wróciło racjonalne myślenie, więc poczęła analizować wydarzenia zaistniałe w ciągu kilku minut. Dalej nie pojmowała jakim cudem udało jej się wydostać z tego...miejsca. 
W ciągu ostatnich czterech miesięcy zmieniła się nie do poznania. Jej ciało posiadało liczne zasinienia, zadrapania, blizny. Oczy straciły swój black, a cera stała się bardziej szara, niczym u trupa.
Dopiero teraz spostrzegła, że cała drży. Nie ze strachu, z podniecenia. Udało jej się. Uciekła. W końcu uciekła z tego Piekła!
Cichy szelest wprawił jej ciało w paraliż. Całe szczęście, to tylko niegroźnie zwierzątko. Zdawało się , że chce do niej podejść, ale głośny grzmot i jasny piorun tylko je spłoszyło. Amaterasu utkwiła wzrok w zachmurzonym niebie. Smutno uśmiechnęła się na wspomnienie brata, a po chwili siostry, rodziców, gildii...tak bardzo za nimi tęskniła. Ciekawiło ją czy jej szukali...
Ponownie się zatrzęsła. Ni to z zimna, ni to...właśnie. Wyczuła tą energię, bliską jej i niezwykle silną.
-Taro...-nie dokończyła, gdy poczuła jak silny metal, powoli, jakby z matczyną delikatnością rozcina jej skórę na karku. Syknęła z bólu, wystraszyła się gdy ciepła ciecz spłynęła bo jej plecach. Zwinnie odskoczyła w przód i odwróciła się napotykając swojego oprawcę.-Taroth...-wymamrotała i poczęła się pospiesznie cofać, szukając jakiejkolwiek drogi ucieczki. Jej mózg pracował teraz na pełnych obrotach, poszukując możliwych posunięć, ale wszystkie, zgodnie z jej kalkulacją zakończyłyby się porażką.
-Same z tobą problemy bachorze.-wysyczał by po chwili pojawić się tuż obok. Zacisnął dłoń na jej szyi, cicho wypowiadając jakieś słowa. Szyja zapiekła...

Tak jak piekła teraz. Obie dłonie zacisnęła modląc się, że chociaż odrobinę złagodzi ból. Czuła jak panika powoli przejmuje nad nią kontrolę. Kątem oka widziała cienie, takie z najgorszych koszmarów. Resztkami sił i świadomości udało jej się wstać i oprzeć o blat. Sięgnęła do szafki i wyjęła z jej głębi niewielki flakonik z tabletkami. Otworzyła go i wsypała kilka na trzęsącą się dłoń. Już miała przyjąć pokaźna dawkę leków nasennych, kiedy wyobraźnia zaczęła podrzucać jej czarne krajobrazy rzeczywistości. Miała wrażenie, że ktoś za nią stoi i tylko czeka na idealny moment by nożem przebić jej płuco.
-O-Opanuj się...-wydukała drżącym głosem i połknęła tabletki bez popijania. Teraz wystarczyło odczekać kilka agonalnych dla jej utrapionego umysłu minut. Z trudem wczołgała się na piętro. Cisza, była ostatnią rzeczą o jakiej myślała. Uwiesiła się na drzwiach pokoju, kurczowo trzymając klamkę. Mroczki przed oczami starały się co raz intensywniejsze. Pieczenie na szyi zanikało, podobnie jak dźwięki, które wydawały jej się dziwnie stłumione. Poczuła delikatny zapach lilii w nozdrzach. Uwielbiała te kwiaty. Miała wrażenie, że ciało ma jak z ołowiu. Otworzyła drzwi i dowlekła się do łóżka, na które opadła z łoskotem. Wbiła swoje puste, znużone spojrzenie w pustkę przed sobą. Zmysły powoli się wyciszyły. Nie słyszała, nie wiedziała, nie czuła. Spała.
Całkiem bezbronna i zbyt słaba by żyć.

5 komentarzy:

  1. Bardzo krótka notka ale fajna, cóż za zrządzenie losu ona boi się błyskawic a jej brat jest Smoczym Zabójcą Piorunów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Tobie. Wiem co napiszę :D Notka krótk, szkoda :[ Ale ładnie napisała. W sumie dużo się nie dowiedziałam xdd Ale zawsze coś niż nic!

    OdpowiedzUsuń
  3. Krótko. Ale lepiej krótko niż bez treści.
    ''Taroth...-wymamrotała'' *zapisuje w notatniku* Coś już wiemy.

    ''Nienawidziła kawy, bardzo nienawidziła, a z jakiś przyczyn usilnie ją piła.''
    ''Poczuła delikatny zapach lilii w nozdrzach. Uwielbiała te kwiaty.''
    vs
    ''Córka Erzy nie odczuwająca nic po za strachem?''
    Taki paradoxik :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się bardzoooo podobało, czekam na następną! Oby szubko ;D

    OdpowiedzUsuń